czwartek, 30 grudnia 2021

Niezbyt silny sztorm

 




"Podstęp" pierwsza część serii kryminalnej, której akcja dzieje się na fikcyjnej grupie wysp na Morzu Północnym , bardzo zapadła mi w pamięci. Podobał mi się ten skandynawski gęsty klimat i świetna silna kobieca postać Karen Hornby. Musiałam zatem sięgnąć po "Sztorm".

W Boże Narodzenie na najbardziej wysuniętej wyspie archipelagu - Noorö zostają znalezione zwłoki mężczyzny. Najprawdopodobniej nie był to wypadek i nie jest to ostatnie morderstwo na wyspie. Do sprawy zostaje przydzielona Karen Hornby. Jest to jej pierwsza sprawa po długiej rehabilitacji i nie jest to jedyny problem, z którym będzie musiała się zmierzyć.

Niestety, ale druga część wypada dość słabo. To z pewnością nie jest sztorm, a jedynie łagodne fale. Wszystko wypada dość nijako. Dodatkowo mam wrażenie, że wszystkie prowadzone przez autorkę wątki, z pozoru rozwiązane, są tak naprawdę pourywane. Rozpędzone rozbudzające ciekawość czytelnika wątki nagle zatrzymują się i pyk otrzymujemy wyjaśnienie.

Jedyny wątek warty uwagi, to poruszone przez autorkę problemy przemocy w pozornie przykładnej i idealnej rodzinie. Tu jednak też, coś co jest zgrzyta. Autorka w niezwykle emaptyczny sposób przedstawia sytuację ofiary, by nagle w dość gwałtowny sposób zakończyć wątek.

Dam jeszcze szansę autorce, ale z pewnością nie będę czekać z wytęsknieniem na kolejną część. Raczej przeczytam ją przy okazji.

"Sztorm"
Maria Adolfsson
Wydawnictwo W.A.B.

niedziela, 19 grudnia 2021

Zagraj mi na...emocjach

 


Nie wiem, skąd to wynika, ale dość długo omijałam literaturę czeską szerokim łukiem. Wszystko zmieniło się od rewelacyjnej "Arystokratki" Evžena Boček, potem przyszedł czas na czeski kryminał. Pierwsze spotkanie z tym gatunkiem - "Południca" Jiří Březina, nie należało do zbyt udanych. Na szczęście "Zagraj mi na drogę" to zupełnie inny poziom.

Tuż przed inauguracją festiwalu Praska Wiosna dochodzi do morderstwa. Na schodach filharmonii zostaje znalezione ciało klarnecistki o światowej sławie - Olgi Brandejsovej. Nie jest to jednak ostatnie morderstwo w trakcie festiwalu. Czy Olga była przypadkową ofiarą, czy jej śmierć to element większej układanki z przeszłości?

Autorka wprowadza nas w świat muzyki i ludzkich emocji. Zdarzenia z przeszłości co chwilę przeplatają się z teraźniejszością. Prowadzący śledztwo, odkrywają kolejne tajemnice, które sprawnie i logicznie układają się w rozwiązanie zagadki kryminalnej. Wszystko dzieje się z jednej strony nieśpiesznie, z drugiej akcja cały czas ciekawi. Pojawiają się kolejne domysły, bohaterowie odsłaniają swoje skrywane sekrety. Jest klasycznie, tak jak lubię.



"Zagraj mi na drogę"
Iva Procházková
Wydawnictwo Afera



sobota, 18 grudnia 2021

Przypowieść o żonie Jezusa

 


Pewnie każdy z nas kiedyś zastanawiał się nad tym, niezależnie od swojej wiary, czy Jezus miał żonę. Przed Wami książka luźno inspirowana życiem Jezusa, w którym Jezus jest tak naprawdę tłem, a jego życie inspiracją do wykreowania obrazu jego potencjalnej żony. 

Ana to młoda Żydówka, której "przekleństwem" jest jej pęd do wiedzy, rozwijania umiejętności pisania. Pochodzi z zamożnej rodziny, jej ojciec jest pracownikiem tetrarchy Heroda Antypasa. Oczywiście przez jakiś czas ma większe możliwości kształcenia, jednak bez mężczyzny/męża jest nikim w ówczesnym świecie. W wyniku splotu wielu wydarzeń zostaje żoną Jezusa.

Mam bardzo mieszane odczucia, co do tej książki. Z jednej strony, pomimo jej sporej objętości, czytałam ją cały czas z zaciekawieniem, podobał mi się styl autorki -plastyczny język, przez który łatwo było się wgłębić w książkowy świat.  To co jest jednak sporym autem jeżeli chodzi o szybkość czytania, w perspektywie oceny całej książki jest też jednak zarzutem. W mojej ocenie, język którymi posługiwali się bohaterowie był zbyt współczesny, nie oddawał klimatu czasu, w którym toczy się cała historia. Z jednej strony wpływa to na wymiar uniwersalności całej historii, z drugiej strony zmusza do zastanowienia się, czy autorka nie wykorzystała kontrowersyjnego dla niektórych tematu - żony Jezusa. 

Książka nie pozbawiona jest również lekkiego ducha naiwności. Przedstawiony przez autorkę rys sytuacji kobiet za czasów Jezusa, przeraża i smuci zarazem. Jednocześnie Ana pomimo wielu przeszkód na życiowej drodze, w ostatecznym rozrachunku ze wszystkiego wychodzi obronną ręką. Kiedy kłamie wszyscy jej wierzą, kiedy się buntuje unika kary. Zawsze znajdzie się ktoś, kto jej pomoże bądź ją uratuje. 

Całościowo to przypowieść o kobiecie, która nie bała się marzyć i niemalże krzyczy: "Odwagi, dziewczyny!"



"Księga tęsknot"
Sue Monk Kidd
Wydawnictwo Literackie

poniedziałek, 29 listopada 2021

Klasyczny poczciwy kryminał

 


W tym ogromnym zalewie polskiego kryminału, jednego z moich ulubionych gatunków literackich, ostatnimi czasy bardzo rzadko można spotkać historię, która jest spójna, nieobarczona nikomu niepotrzebnymi opisami przemocy. "Kurs na śmierć" to po prostu dobry poczciwy kryminał ( co w moich ustach brzmi jak najlepszy komplement dla autora), po który nie sięgnęłabym gdyby nie czytelnicza akcja u @kryminałnatalerzu.

Na terenie policyjnej szkoły w trakcie obchodów  Dnia Policji dochodzi do brutalnego morderstwa. Ofiarą jest okryty złą sławą komendant - niewyżyty seksoholik, który na terenie szkoły urządził sobie pokój schadzek. Wkrótce potem ginie Olga Burzyńska. Początkowo jej śmierć zakwalifikowana jako samobójstwo, niespodziewanie zmienia swoją kwalifikację czynu, kiedy na jaw wychodzi jej gorąca korespondencja mailowa z zamordowanym komendantem. Nie jest to jednak ostatnie słowo mordercy. Do sprawy zostaje przydzielony Paweł Łukasik -skompromitowany funkjonariusz, przeniesiony ponad trzy lata temu na prowincję. Niespodziewaną pomocą dla niego jest Agnieszka Jamróz -słuchaczka szkoły policyjnej, która nie cieszy się uznaniem wśród wykładowców szkoły.

Ta pozycja to naprawdę wielka cegła. Ja jednak nigdy nie oceniam książki po ilości stron. Zdarza mi się, że książki o dużej objętości, czytam zdecydowanie szybciej niż cieniutkie pozycje. I to jest właśnie taka książka. Historia naprawdę wciąga, jest spójna i co dla mnie najważniejsze w kryminałach logiczna. Nie ma tu wydumanych i z niczego niewynikających zwrotów akcji. Cała historia układa się w logiczną całość. Pomimo tego, że występuje tu motyw wyuzdanego seksu, wszystko opisane jest z klasą, nie budzi niepotrzebnego obrzydzenia. Tak niewiele, a tak wiele. Wisienką na torcie, jest również tak lubiany przeze mnie wątek obyczajowy, prywatne  losy głównych bohaterów. 

Z wielką radością i ciekawością, tuż po przeczytaniu "Kursu na śmierć", kupiłam kolejną część cyklu "Krwawe łzy". Mam nadzieję, że autor mnie nie zawiedzie.



"Kurs na śmierć"
Wojciech Wójcik
Wydawnictwo Zysk i S-ka

Co za pierd...ły

 


Ostatni czytelniczy rok nauczył mnie nowej umiejętności - mówienia wprost, że jakaś książka mi się nie podobała, bez owijania w bawełnę i bez większych wyrzutów sumienia. Nie wiem, czy to wynika z tego, że w tym roku trafiały mi się książki wyjątkowo dobre albo bardzo złe, czy z większej dojrzałości czytelniczej. Niestety "Kwestia ceny" to jedna z tych gorszych przeczytanych pozycji.

Bogdan Smuga - naukowiec, uważa że wśród zaginionych zbiorów naukowca Benedykta Czerskiego - przed laty zesłanego na Daleki Wschód, kryje się prawdziwy skarb. Zdesperowany, po długotrwałych  bezowocnych  poszukiwaniach zbiorów, postanawia zaangażować w poszukiwania Zofię Lorentz. Znana z "Bezcennego" naukowczyni, nie dość że walczy z chorobą męża, właśnie zostaje wyrzucona z pracy. Zlecenie Smugi wydaje jej się jedyną szansą.

Zazwyczaj staram się czytać książkowe cykle po kolei. Lektura "Bezcennego" była dla mnie niesamowitą przygodą, wręcz powrotem do młodzieńczych książkowych przygodówek. Od "Kwestii ceny" oczekiwałam zatem, jeszcze większych wrażeń.

Tu jednak wszystko poszło nie tak. Trudno mi znaleźć jakiekolwiek zalety tej książki. Cała historia jest naprawdę mocno naciągana, może przeszłaby w nieudolnej  filmowej podróbce Indiany Jonesa tudzież Jamesa Bonda w spódnicy, ale nie tego oczekiwałam od tego klasy pisarza. Zofia Lorentz zalicza tylko niewielkie wpadki, a ze wszystkich opresji wychodzi obronną ręką.  Jest sprytna niczym Indiana Jones i nieśmiertelna i niepokonana niczym skrzyżowanie Jamesa Bonda ze Strażnikiem Teksasu. Brak niestety w tym wszystkim choć grama wiarygodności, do tego stopnia, że wszystkie jej przygody po prostu śmieszą.

Druga rzecz, to przeważający wątek "ratowania naszej planety", wpływu człowieka na jej degradację, efekt cieplarniany, którego skutków nie jesteśmy w stanie powstrzymać. Ok, rozumiem ideę i nawet ją popieram. Efekt jednak jest mizerny. Jeżeli autor chciał wstrząsnąć czytelnikiem, to ja tego nie kupuję. Serio, przeczytanie pierwszej lepszej ulotki o degradacji Ziemi w skrzynce pocztowej wywołuje u mnie większe emocje. Czułam się jakbym czytała, niezbyt udane wypracowanie ucznia. Parę ładnych lat temu czytałam "Historię pszczół" M. Lunde i ta historia tak mną wstrząsnęła w kontekście katastrofy klimatycznej, że pamiętam ją doskonale do dziś. "Kwestia ceny" to po prostu wymęczona książka, o której z pewnością zaraz zapomnę.



"Kwestia ceny"
Zygmunt Miłoszewski
Wydawnictwo W.A.B.

poniedziałek, 15 listopada 2021

Literackie tanie wino

 


Cóż, autorka niestety miała pecha. Nie dość, że trafiła na czytelniczkę która stawia bardzo wysoką poprzeczkę komediom kryminalnym, to jeszcze taką, która czyta kilka książek równocześnie i ma manię ich porównywania. Traf chciał, że w tym samym czasie czytałam "Wina wina" Małgorzaty Starosty. Niestety "Mamy morderstwo w Mikołajkach" w tym porównaniu wypada jak tanie wino. 

Rozalia Ginter jest weterynarzem i prowadzi własny gabinet w Mikołajkach. Przed swoją rodziną skrywa jedna paskudną tajemnicę. W tej turystycznej miejscowości pewnego dnia dochodzi do zbrodni. Nad kanałem zawisa ciało mężczyzny. Na dokładkę jest jeszcze kocica Burbur, która wplata w całą historię kartki ze swojego pamiętnika.

Niestety, ale ta książka bije dla mnie wszystkie niechlubne rekordy. Gdyby nie to, że czytałam ją w ramach akcji czytelniczej, rzuciłabym ją po zaledwie paru stronach. To jedna z gorszych, o ile nie najgorsza książka przeczytana w tym roku. 

Rozalia to bohaterka, której po prostu nie da się lubić. Stanowi doskonały przykład, jak nie należy kreować bohaterek w tego typu literaturze. Odpychająca pańcia elegancia. Jako matka ma naprawdę bardzo duży problem, który wiąże się z zebraniem  dużej ilości pieniędzy. Z jednej strony jest gotowa przespać się z obcym mężczyzną, bo bardzo potrzebuje pieniędzy, z drugiej strony "jej problemem dnia" jest wybór  koloru markowego tuszu do rzęs, czy pobrudzona szpileczka. Totalny brak konsekwencji, który jest po prostu żałosny, a na pewno nie bawi. W dodatku czyn, którego się dopuszcza jest po prostu niesmaczny. Rozumiem, że w kryminałach "musi być trup", ale serio mało było bohaterów do uśmiercenia? Intrygi kryminalnej w tym wszystkim jak na lekarstwo, humor taki, że suchary są przy tym ambrozją. I jeszcze ten sierściuch - Bulbur. Jeśli nie lubicie kotów, to po tej książce je znienawidzicie.

Zazwyczaj staram być się powściągliwa w ocenach, autor się w końcu napracował, żeby napisać książkę. Ta pozycja była jednak tak słaba, że zaszczytem dla niej było to, że w ogóle przemęczyłam ją do końca.



"Mamy morderstwo w Mikołajkach"
Marta Matyszczak
Wydawnictwo Dolnośląskie

sobota, 13 listopada 2021

Niczym łyk wybornego wina

 


Wbrew pozorom, komedia kryminalna to bardzo trudny gatunek literacki. Przynajmniej ja, mam wobec tego typu literatury bardzo duże oczekiwania. Jest bowiem bardzo cienka granica między dobrym smakiem a żenadą. To moje drugie spotkanie z autorką. "Szczęśliwy los" był w porządku choć daleko było mu do mistrzostwa. "Wina wina" to zupełnie inny woltaż.  

Główna bohaterka Agata Śródka znana restauratorka po rozwodzie kupuje zrujnowany pałac i po sprawnym remoncie otwiera restauracje. Jej marzeniem jest jednak założenie przypałacowej winnicy. Z przyjemnością przyjmuje więc zaproszenie na przyjęcie od właściciela jednej z najlepszej polskiej winnicy. Oprócz miejscowej śmietanki na przyjęcie zaproszeni są też jej były mąż z obecną żoną oraz znana autorka erotyków. Jak to bywa w tego typu powieściach trup ściele się gęsto, choć nie z taką intensywnością jak leją się hektolitry dobrego wina. Tylko, czy to faktycznie jego wina?

Przyznam szczerze, że nie miałam wielkich oczekiwań wobec tej książki. Byłam pewna, że to nie będzie książka, który wywoła mój niesmak kiepskimi żartami, ale jednocześnie nie wywoła efektu wow. Szczęśliwie, muszę przyznać, że była to chyba najlepsza przeczytana w tym roku czarna komedia. Wszystko wydawało się przemyślane i nieprzekombinowane.  Jak przystało na główną bohaterkę tego typu gatunku to kobieta niczym szampan wybuchający w najmniej spodziewanym momencie, lekko zirytuje, namiesza i zawsze w centrum uwagi. Reszta naszych bohaterów to wybór z całkiem niezłej piwniczki. Wina słodkie, wytrawne, od wyboru do koloru. To pełna gama ludzkich przywar, pełnych niespodzianek i tajemnic, które wyskakują z kolejno otwieranych butelek.



"Wina wina"
Małgorzata Starosta
Wydawnictwo W.A.B.

niedziela, 31 października 2021

Jesienna słodycz

 


Lubię czarną kawę. Czysty smak kawy z lekką goryczką bez żadnych dodatków. Raz na jakiś czas, mam jednak ochotę, jakby to powiedział Greg - główny bohater,  na napój kawowy. Musi być słodki, bardzo słodki. Tak samo podchodzę do książek, rzadko kiedy sięgam po stricte literaturę obyczajową, ale gdy już się zdecyduje, musi być uroczo i przewidywalnie.

Greg pracuje w sieciowej kawiarni Seaside Cafe, jednak jego marzeniem jest założenie i prowadzenie własnej kawiarni. Stałą bywalczynią kawiarni jest Paula, marząca o awanie pracownica korporacji. Niespodziewanie  dziewczyna dostaje misję specjalną - organizację jesiennej imprezy. Stawką jest jej awans.

Ta książka jest dokładnie taka jak idealna  pumpkin latte. Początkowo słodka niczym muśnięcie bitej śmietany obsypanej okruszkami ciasteczek, z lekką ostrą nutą przypraw korzennych - pojawiających się tajemnic i dramatów z przeszłości i niespodziewanych przeszkód rzucanych przez los, a to wszystko w towarzystwie dyniowego musu - oddanych przyjaciół głównych bohaterów i dobrego smaku porządnych kawowych ziaren.  Całość ma przewidywalny, ale zarazem przepyszny finisz.

Oczywiście po lekturze, musiałam się wybrać na pumpkin latte!



"Zaproś mnie na pumpkin latte"
Anna Chaber
Wydawnictwo Czwarta Strona

sobota, 30 października 2021

Fałszywe marzenia

 


Z pozoru szczęśliwe, wręcz przykładowe ucieleśnienie marzeń amerykańskiej kobiety z lat pięćdziesiątych. Z drugiej strony walka o własną godność i pieniądze na edukacje czarnoskórej kobiety. Zdajecie bowiem sobie sprawę (jak podkreśla autorka we wstępie, że nie zgadza się z przedstawionymi w książce poglądami, a opisuje ówczesną rzeczywistość, a ja się pod tym podpisuję), że pod określeniem "marzeń amerykańskiej kobiety z lat pięćdziesiątych" mam na myśli białą kobietę.

Wydaje się, że Joyce Haney przykładna gospodyni i matka ma wszystko. Życie w prestiżowej dzielnicy Sunnylakes, urocze córeczki i utrzymujący wszystko mąż. W przeciwieństwie do Ruby Wright - czarnoskórej dziewczyny, która przychodzi sprzątać, a każdego zarobionego dolara odkłada na szkołę. Któregoś dnia, gdy Ruby przychodzi do pracy zastaje samotne dzieci i wielką plamę krwi w kuchni. Joyce zniknęła.  Do wyjaśnienia sprawy zostaje przydzielony detektyw Mick Blanke. Doskonale zdaje sobie sprawę, że Ruby może być niezwykle pomocna w śledztwie, ale czy jego poglądy nie są zbyt śmiałe i postępowe?

Ta książka to nie tylko dość wartki i wciągający kryminał, ale przede wszystkim pochwała kobiecej siły i niezależności.  To także doskonale utrzymany ówczesny klimat Ameryki. Obraz idealnej gospodyni cierpliwie czekającej z obiadem na swojego męża i  powoli rodzącego się buntu kobiet, że błyszczący blat i wyrośnięty biszkopt mogą nie być pełnią szczęścia. Fałszywe uśmiechy, fałszywe marzenia i te całkowicie nierealne, jak równe traktowanie czarnoskórych kobiet.

Całość wypada bardzo ciekawie, a panująca lepka atmosfera jest niczym bardzo długie gorące popołudnie.



"Bardzo długie popołudnie"
Inga Vesper
Wydawnictwo Słowne


czwartek, 28 października 2021

Polityczni mistrzowie drugiego planu

 

szycgh 

Ta książka to zakulisowa historia Gwatemali w latach 50tych. Dużo tu polityki, rozgrywek z pozoru na niższych szczeblach, które mają ogromny wpływ na losy państwa.

Miałam z tą książką bardzo duży problem. Brak jakiejkolwiek wiedzy o historii Gwatemali, gdzie tak naprawdę cała akcja się na niej opiera, wyraźnie mnie frustrował. Nie byłam nawet w niewielkim stopniu ocenić, co jest literacką fikcją, a co prawdą. Dodatkowo żonglowanie przez autora epizodami z życia prezydentów, sprawiał że co chwilę  gubiłam się w całej historii.

Nie jestem jednak w stanie ocenić tej książki źle. Opisane życie osobiste głównych bohaterów, w szczególności Miss Gwatemali bardzo mnie zainteresowało i wciągnęło. Ciekawym zabiegiem było również przedstawienie historii, nie z perspektywy "ludzi na świeczniku", ale osób będących ich cieniami, współpracownikami, kochankami. Za wielkimi ludźmi polityki zawsze ktoś stoi, ktoś kto odwala za nich czarną robotę. No i oczywiście we wszystko wtrąca się Ameryka albo Rosja. To akurat uniwersalne przesłanie, które nie jest zależne od szerokości geograficznej. 



"Burzliwe czasy"
Mario Vargas Llosa
Wydawnictwo Znak

niedziela, 24 października 2021

Kryminał jednego pokoju

 


Są takie kryminały, które nazywam sobie "kryminałem jednego pokoju". Pewna grupa ludzi i "podejrzany jest wśród nas". "Znaleziona" to doskonały przykład takiej powieści.

Latem 1983 roku grupa nastolatków organizuje wypad pod namioty w lesie. Następnego dnia okazuje się, że jedna z  uczestniczek-  Aurora zaginęła bez śladu. Poszukiwania na szeroką skalę nie odniosły żadnego rezultatu. Po trzydziestu latach, jej szczątki znajduje mała dziewczynka. Przez ten cały czas ciało Aurory spoczywało w jamie tuż przy miejscu biwaku. Prowadzący sprawę detektyw Sheens nie ma wątpliwości, że Aurora została zabita przez jednego z nastolatków. Całe śledztwo jest o tyle nietypowe, że detektyw zna wszystkich podejrzanych i uczestniczył w poszukiwaniach Aurory.

Sześcioro przyjaciół i wśród nich zabójca. A może to nie jest sprawka tylko jednej osoby? Akcja książki prowadzona jest w dwóch ramach czasowych, z perspektywy Aurory i prowadzonego śledztwa. Odkrywanie prawdy tak naprawdę opiera się na rozmowach z podejrzanymi. Nie ma tu zbędnej akcji. 

Bardzo lubię tego typu kryminały i miałam wobec książki wielkie oczekiwania. Czyta się naprawdę szybko, wszystko układa się w spójną całość. Nie ma tu żadnych niepotrzebnych udziwnień, to taki klasyczny kryminał. Czegoś mi jednak zabrakło do zachwytu. To jest po prostu dobra książka, ale nic ponad to.  Całkiem zgrabny debiut i na pewno dam autorce jeszcze jedną szansę. 



"Znaleziona"
Gytha Lodge
Wydawnictwo W.A.B.

sobota, 23 października 2021

Dobry materiał na artykuł prasowy

 


Nie będę ukrywać, liczyłam na większą sensację. Po książkę sięgnęłam w oczekiwaniu na doskonały rys psychologiczny, przedstawienia siły manipulacji pod pretekstem zaangażowania w wiarę. Dostałam jednak materiał na dłuższy artykuł prasowy.

Bashobora to duchowny z Ugandy, który zapełnia stadiony. W 2013 roku na wspólną modlitwę z nim, na Stadion Narodowy, przyjechało 58 tysięcy ludzi. Nie bez znaczenia pozostaje to, że ksiądz ma największych fanów właśnie w Polsce. Zaczęło mnie intrygować, co takiego ma w sobie ten czarnoskóry kapłan, skoro w tak bardzo mało tolerancyjnym kraju, potrafi wzbudzić respekt i uwielbienie. Takie samo pytanie stawia również początkowo autor książki. W tym celu bierze nawet udział w rekolekcjach organizowanych przez księdza.

Duże wrażenie zrobił na mnie początek książki i styl pracy autora. Uczestnicząc w spotkaniach z innymi uczestnikami i przedstawieniu ich historii naprawdę stara się być  neutralny. Wysłuchuje historie ludzi, nie potępia, nie szydzi, po prostu słucha i zapisuje. 

Po początkowym zachwycie, wszystko się jednak rozmywa. Mam wrażenie, że ostatnie rozdziały były już pisane na siłę, byleby zapełnić strony. To byłby doskonały dłuższy reportaż do gazety, książka po jakimś czasie po prostu nuży.



"Bashobora. Człowiek, który wskrzesza zmarłych"
Marek Kęskrawiec
Wydawnictwo Znak

Zdecydowanie lepsza od "Nic o mnie nie wiesz"

 


Pierwsza książka autorów (gwoli przypomnienia E.G. Scott to pseudonim literacki dwójki zaprzyjaźnionych pisarzy) "Nic o mnie nie wiesz" nie zachwyciła mnie. Nie miałam więc zbyt dużych oczekiwań co do "Dlaczego właśnie ja".

Charlotte to była lekarka, która po odejściu z zawodu przez błąd popełniony w trakcie operacji, prowadzi wraz z przyjaciółką Rachel salon akupunktury i masażu. Któregoś dnia zostaje wezwana do kostnicy na identyfikację zwłok. Jest przerażona, podejrzewa bowiem że zginął jej chłopak Peter. To nietypowa relacja, bo na jego prośbę, ukrywa niemal przed wszystkim ten związek. Na miejscu okazuje się jednak, że to ciało kobiety. Sytuacja jest jednak na tyle dziwna, że Charlotte widzi ją pierwszy raz w życiu. Tylko dlaczego ta nieznana kobieta, podała jej dane do kontaktu na wypadek śmierci?

Podobnie jak w poprzedniej książce, akcja jest prowadzona z perspektywy wszystkich bohaterów. Tu jednak wszystko wypada dużo lepiej. Krótkie rozdziały, pojawiające się co chwile tajemnice, nie pozwalają się oderwać od książki. "Jeszcze tylko jeden rozdział", który staje się kilkoma.  Autorzy w niezwykle udany sposób bawią się czytelnikiem. Kiedy wszystko wydaje się już jasne, nagle pojawia się element, którzy burzy ustaloną teorię. Do końca nie przewidziałam, kto za tym wszystkim stoi.



"Dlaczego właśnie ja"
E.G. Scott
Wydawnictwo Muza S.A.

czwartek, 14 października 2021

Mieszane odczucia

  


Od początku lektury, miałam z tą książką pewien problem. Z jednej strony mnie wciągała, by za parę stron wynudzić. Miałam wrażenie, że moja ostateczna ocena będzie jednoznaczna. Albo ocenię ją bardzo wysoko albo jak czytelniczą porażkę. No cóż ostatecznie moja ocena jest pośrodku - czyli nijako.

Audra ucieka wraz ze swoimi dziećmi od znęcającego się nad nią męża. W jednej chwili pakuje wszystkie rzeczy do samochodu i odjeżdża. Po drodze zatrzymuje ją szeryf na z pozoru rutynową kontrolę. Niespodziewanie Audra zostaje aresztowana, a gdy pyta szeryfa o swoje dzieci, ten oświadcza, że nie było  przecież żadnych dzieci. Audra podróżowała samotnie...

Trzeba przyznać autorce, że doskonale wykreowała postać Audry - zrozpaczonej matki, która nie wie co się stało z jej dziećmi, kobiety zamkniętej w areszcie, mającej dosłownie związane ręce, gdy wszyscy naokoło już wydali wyrok (na pewno coś zrobiła swoim dzieciom). I to by było tyle dobrego. Niestety całość zamiast konsekwentnie "być" thrillerem psychologicznym, za bardzo rozmyło się w tanią sensację. 

Krótkie, spektakularnie kończące się rozdziały, bardziej pasowałaby pod scenariusz dobrego serialu. Niestety jako książka wypada przeciętnie.




"Horyzont zła"
Haylen Beck
Wydawnictwo Czarna Owca


sobota, 9 października 2021

Wakacyjny wspomnień czar

 


Kiedy w Polsce właśnie trwa złota jesień, z przyjemnością sięgam po pozycję, która mam nadzieję, pozwoli mi na jak najdłużej zachować wakacyjne wspomnienia. Choć pozycja ta, wbrew tytułowi, traktuje również o feriach zimowych.

Z samymi czasami PRL-u mam tyle wspólnego, że urodziłam się w samej jego końcówce. Swoją wiedzę o tym okresie czerpię głównie ze wspomnień rodzinnych. Pomimo ciężkich czasów, są to raczej rodzinne anegdoty. Potwierdza tą całą myśl, która towarzyszyła książce:  "trzeba sobie jakoś radzić, a humor jest dobry na wszystko". Ze smutkiem muszę przyznać, że chyba teraz nam tej postawy brakuje - takiej życiowej fantazji.  Piszę chyba, bo jak wiadomo o złych rzeczach nie warto pamiętać i pielęgnować tylko dobre wspomnienia.

Książka jest podzielona na rozdziały, które  odpowiadają regionom/ miastom Polski. To tak naprawdę zebrany i uporządkowany zbiór wspomnień śmietanki gwiazd tamtych czasów. Mnie najbardziej, z pewnością z racji miejsca zamieszkania, przypadły do gustu trójmiejskie wspomnienia. 

Całość czyta się całkiem przyjemnie, są jednak dwie duże rysy, które wpłynęły na całościową ocenę. Nie cierpię, gdy autorka traktuje mnie jak czytelniczego idiotę, a niestety tu odczuwałam to, na każdym kroku. Autorka na większości stron, traktuje młodego czytelnika, jak totalnego ignoranta. Skoro sięgnęłam po taką pozycję nie potrzebuję co chwilę czytać "młodzieży nie znają" ( a za taką młodzież , jako praktycznie nieżyjącą w tamtych czasach się uważam). Naprawdę nie trzeba mi tłumaczyć niemal moralizatorskim tonem, że nie było komórek, komputerów, samochód dobrem luksusowym, czy tego, że ubrań nie kupowało się w sieciówkach. Druga rzecz, to poczucie humoru. No cóż, chyba mamy z autorką zupełnie inne.



"Wakacje gwiazd w PRL. Cały ten szpan"
Krystyna Gucewicz
Wydawnictwo MUZA S.A.

sobota, 2 października 2021

Ogromny chaos

 


Cykl z Hubertem Meyrem to jedyna "czytalna" dla mnie seria autorki. Z ciekawością i jednocześnie obawą (biorąc pod uwagę kolejne bardzo nieudane spotkania z pozostałymi seriami) sięgnęłam więc po nowe losy Meyera. Czy było warto?

Meyer właśnie zaczyna swój urlop. To nie ma być nic ciekawego, odpoczynek w czterech ścianach ze schłodzoną towarzyszką tequilą. Jak to jednak zwykle bywa, niepodziewanie w drzwiach staje prokurator Ruda w towarzystwie dawnych kumpli Huberta z policji. Jeden z nich zamordował groźnego przestępcę Japę. Meyer ma sporządzić ekspertyzę, która oddali podejrzenia, że ktoś z policji maczał w tym palce. Potrzebna jest jednak sprawa "zastępcza", nad którą będą oficjalnie pracować. Morderstwo w pobliżu zamku w Mosznej wydaje się idealne.

Chaos, chaos, chaos. Miliony przeplatających się wątków, w których totalnie się pogubiłam i w sumie już nie wiedziałam, o czym czytam. Zamiast się skupić nad rozwiązaniem zagadek kryminalnych, przez niemal całą książkę, zastanawiałam się kto jest kim i co tu właściwie robi. Odebrało to całą przyjemność z lektury. 

Zupełnie nie rozumiem fenomenu autorki, bo z jednej strony czuć, że praca nad książką, dokładny research zajmuje jej mnóstwo czasu i jest dopracowany, a z drugiej strony nie potrafi wypośrodkować zebranej wiedzy, żeby treść książki uczynić interesującą i wciągającą. To typowy przykład kujona, który wyuczy się wszystkiego na pamięć, dostaje najwyższe oceny, a gdy ma wykorzystać zdobytą wiedzę w praktyce...tonie.

Na półce czeka na mnie jeszcze "Klatka dla niewinnych" i to będzie ostateczny test dla autorki.



"Nikt nie musi wiedzieć"
Katarzyna Bonda
Wydawnictwo MUZA S.A.

środa, 29 września 2021

Książka nietypowa dla mnie

 


Jako pewnie jedna z nielicznych osób z mojego rocznika, która przeczytała wszystkie lektury, z przykrością muszę stwierdzić, że największym złem dla czytelnictwa jest lista lektur. Zazwyczaj są to pozycje, które niezwykle skutecznie potrafią zniechęcić do czytania. W liceum przeczytałam, a raczej wymęczyłam "Bajki robotów" i stwierdziłam, że to pierwsza i ostatnia przygoda ze Stanisławem Lemem. 

Po czym po parunastu latach pojawia się w wyzwaniu czytelniczym temat Lemowski, a moja wrodzona obowiązkowość zdecydowanie przewyższa niechęć do gatunku. Zatem ryzykuję!

Głównym bohaterem jest Kris Kelvin- psycholog, który przybywa na stację badawcza unosząca się na nad Oceanem pokrywającym planetę Solaris. Wkrótce pojawia się tam Harey (fantom)- jego była dziewczyna, która w wieku 19 lat popełniła samobójstwo. Okazuje się, że wszyscy pozostali członkowie zespołu badawczego również mają gości.

Oczywiście, wyjaśnijmy sobie na wstępie, że fantastyka naukowa i moje czytelnicze gusta to dwie odrębne galaktyki. Nie mam więc odniesień, nie znam się,...ale się wypowiem. Nie interesują mnie "kwestie techniczne", struktura budowy Oceanu itp., czy też na jakiej zasadzie "działają" fantomy. Pomimo tego, byłam pod ogromnym wrażeniem, że te wszystkie naukowe i techniczne  opisy powstały tyle lat temu!  (pierwsze wydanie książki to 1961 rok).

Całe szczęście nie jest to tylko fantastyka. Bardzo zaciekawił mnie wątek psychologiczny, pierwsza reakcja Kelvina na Harey, jego stopniowa zmiana uczuć do niej, zachowanie wobec pozostałych członków zespołu. Kawał dobrej roboty, świetny psychologiczny rys. 



"Solaris"
Stanisław Lem
Wydawca Cyfrant

piątek, 24 września 2021

Spadające napięcie

 


Ta książka jest jak balon - taki ogromny, pięknie napompowany. Zaczyna się niesamowicie, autorka od pierwszych stron buduje niesamowitą intrygę, książka wciąga - nie można się wręcz od niej oderwać. Ale po parunastu stronach, ktoś robi w balonie niewielką dziurę. Powietrze cichutko, wręcz niedostrzegalnie schodzi, napięcie powoli spada, książka staje się przeciętna, ale jeszcze tli się nadzieja. Może by tak zakleić tą maleńką dziurkę i balon dumnie uniesie się w powietrze? Niedoczekanie! Wprawdzie balon jeszcze lekko unosi się nad ziemią, ale autorka podaje czytelnikowi szpilkę, który z przyjemnością jej używa, by zakończyć tę do bólu przewidywalną książkę.

Główna bohaterka Iga ma bardzo ciężki okres w życiu. Nie dość, że jej były chłopak zaczyna jej grozić, to w dodatku ktoś brutalnie napadł na jej najlepszą przyjaciółkę. Iga wpada w pewną obsesję, nigdzie nie czuje się bezpieczna, boi się wyjść z domu. Wtedy niespodziewania pojawia się propozycja zamieszkania na "Osiedlu marzeń". Czynsz nie jest zbyt drogi, a spełnienie warunków regulaminu osiedla, wydaje się niczym w porównaniu do gwarantowanego poczucia bezpieczeństwa. Brzmi trywialnie i sztampowo? Uwierzcie mi jednak, że autorka na tym etapie "przed osiedlem" buduje naprawdę ogromne napięcie - naprawdę jest efekt "wow". Potem jednak wszystko zaczyna się psuć i robi się z tego  przeciętny thriller.



"Będziesz tego żałować"
Alicja Sinicka
Wydawnictwo Kobiece


Bijące od Garstek ciepło sprawia, że nawet kryminał staje się przyjemny

 


To moje pierwsze spotkanie z Garstkami, ale skoro sama autorka we wstępie wskazuje, że każdą z części (to akurat trzecia ostatnia) można czytać w dowolnej kolejności, złamałam swoje zasady co do czytania po kolei wszystkich tomów. Tu taka mała dygresja, ja jednak po przeczytaniu, uważam że lepiej czytać od pierwszej części. W tego typu kryminałach jak ten, które nazywam kryminalną obyczajówką - równorzędne,  ile nawet nie bardziej istotne są  dla mnie losy bohaterów cyklu.

Maria Garstka od prawie dwóch lat dostaje niezbyt przyjemne anonimy. Coraz bardziej boi się, że jej tajemnice wyjdą na jaw. Kiedy jej przyjaciółka Aniela Grzebałko otrzymuje tajemnicze zaproszenie na "Bal Tajemnic" i nie wyobraża sobie tego wydarzenia bez Marii, ta z niezbyt dużym entuzjazmem decyduje się jej towarzyszyć. W usteckim opuszczonym domu - miejscu imprezy obie przyjaciółki znajdują trupa. 

Muszę przyznać, że na początku byłam zachwycona tą sielsko-anielską  atmosferą intrygi. Nieśpieszna akcja, w której tak naprawdę na pierwszy plan wychodzi niezwykła ciepła relacja pomiędzy babcią Marią, a wnuczką Moniką i praktycznie całą Garstkową rodziną.  Po jakimś czasie jednak to wszystko zaczęło mnie nużyć, bo nie ukrywajmy zagadka kryminalna nie była w stylu  tych zaskakujących. 

To jednak całkiem dobra pozycja dla czytelników, którzy lubią rozległe wątki obyczajowe w kryminałach.
Na moim czytniku wciąż cierpliwie czeka "Trup na plaży i inne sekrety rodzinne". Z ciekawości przeczytam dla porównania poziomu z "Denata", choć nie wiem czy po zapoznaniu się z trzecią częścią cyklu, jeszcze raz bym ją kupiła.

"Denat wieczorową porą"
Aneta Jadowska
Wydawnictwo Sine Qua Non


sobota, 11 września 2021

Jedna chwila, która zmienia wszystko

 


Ta książka mną wstrząsnęła. Chyba pierwszy raz w życiu tak mocno zaskoczyło mnie zakończenie książki z gatunku literatury pięknej. Jedna chwila, która zmienia życie bohaterów, jedna chwila która wywraca czytelnicze odczucia do góry nogami. To nie jest tak, że książka mi się nie podobała i nagle całkowicie zmieniłam o niej zdanie. Książka podobała mi się od samego początku, ale to jedno konkretne wydarzenie w niej opisane, sprawiło że się nią po prostu zachwyciłam. Mając już pełny obraz zdarzeń z wielką ciekawością będę chciała do niej wrócić, by zwrócić uwagę na wszystkie niuanse.

Trzej bracia po wielu latach wracają do domku letniskowego nad jeziorem, by rozsypać prochy ich zmarłej matki. Wypełnienie ostatniej woli rodzicielki, na nowo przypomina im o tragedii, która wydarzyła się wiele lat wcześniej. To historia o chłopcach, którzy chyba tak naprawdę nigdy nie zaznali rodzicielskiej miłości. Wiecznie o nią zabiegający i wiecznie odtrącani, niczym szczeniaczki błagające o pogłaskanie.

Pierwotnym założeniem i pomysłem na bloga emocje logiczne.blogspot.com było wskazywanie punktów wspólnych różnych książek. Jako, że praktycznie od zawsze czytam parę książek równocześnie, zauważyłam że niezależnie od gatunku, każda z czytanych historii ma punkt wspólny. Czytając "Daleko, coraz bliżej" równocześnie czytałam "Niepokój przychodzi o zmierzchu" M. L. Rijneveld. Tu również mamy do czynienia z bardzo kiepską relacją pomiędzy rodzicami a dziećmi. Jednak autorka powinna się wiele nauczyć od Alexa Schulman. O ile chciała zbudować swoją historię na szokowaniu i obrzydliwości - z marnym skutkiem, o tyle A. Schulman w prostych, z pozoru chłodnych  wręcz oschłych słowach buduje autentyczną historię do reszty przepełnionej bólem. 

To jest naprawdę historia, która daje do myślenia. 



"Daleko, coraz bliżej"
Alex Schulman
Wydawnictwo MUZA S.A.

piątek, 10 września 2021

Mamy z autorką zupełnie inne "flow"

 



To miał być zupełnie inny wpis, ale jak wiadomo dziwne przypadki chodzą po ludziach. Jeżeli ktoś śledzi moje konto, doskonale wie że jest to typowo książkowa tematyka. Rzadko można z niego wyłapać jakieś drobne informacje na temat mojego prywatnego życia. Czasami jednak trzeba zrobić wyjątek.

W środę jedna z moich córek, gdy poprawiałam jej spodenki, postanowiła pokazać mi jak wysoko skacze. Tym samym jej urocza główka z ogromną siłą wbiła mi się w brodę. Oj było dużo krwi, najgorszy był strach dziecka, że zrobiło mi krzywdę. Z ustami we krwi pocieszałam ją, że nic się nie stało i w sumie sama tak myślałam, bo zęby całe ;) a kto by się przejmował zmasakrowanymi ustami. Zagoją się! Żeby było śmieszniej, następnego dnia kiedy jechałam na rowerze, przestraszył mnie ogromny pies. Pierwszy raz od nastu lat przewróciłam się na rowerze, łańcuch spadł, a właściciel psa uciekł. Na szczęście zjawił się miły Pan i pomógł mi z tym nieszczęsnym łańcuchem. Otrzepałam tyłek z piasku i jak gdyby nic ruszyłam na rowerze dalej. Gwoli wyjaśnienia nie uważam się za optymistkę. Wbrew pozorom bliżej mi do pesymistki. Kto poznał już Eleonorę wie, że jestem jej totalnym przeciwieństwem. Być może dlatego tak bardzo się nie  polubiłyśmy.

Naprawdę starałam się przekonać do książki. Czasami jednak tak jest, że z niektórymi autorami nie jest nam po drodze. Kiedy główna bohaterka nas tak niemiłosiernie wkurza, trudno jest polubić całą książkę. A gdy pozostali bohaterowie wkurzają cię jeszcze bardziej, to już totalna katastrofa. Szczerze mówiąc sięgając po książkę liczyłam na miłą rozrywkę i bohaterkę w stylu Bridget Jones. Dostałam jednak stękającą babkę, która albo komuś wszystkiego zazdrości i wielbi albo uważa za gorszego i traktuje z pogardą. Najgorsze jednak jest to, że dla mnie (przy czym jestem w zdecydowanej mniejszości czytelników i wręcz zastanawiałam się, czy to przypadkiem ze mną a nie Eleonorą jest coś nie tak haha, jej przygody i rozmyślania wcale nie były zabawne. Książka nie miała też dla mnie większego rysu psychologicznego.

Zdaję sobie sprawę, że jestem nietypowym i bardzo wybrednym czytelnikiem ze specyficznym poczuciem humoru, więc sami musicie poznać Eleonorę i sprawdzić, czy się nie mylę. 



"Zasupłane myśli. Perypetie fobicznej Eleonory"
Anna Falana- Jafra
Wydawnictwo Nawias


piątek, 3 września 2021

Kobiece losy


 




Czasami zdarzają się takie książki, które trudno mi wpasować w ramy odczuć. Trudno mi stwierdzić, czy książka mi się podobała, czy nie. Jednoznacznie określić, czy to była dobra czy zła książka.

"Gorzko, gorzko" to losy czterech pokoleń kobiet. W narracji ich życie przeplata się, łączy. Autorka nieśpiesznie odkrywa przed nami znaczące wydarzenia z ich życia. Dlaczego Berta zabiła? Dlaczego Barbara zamieniła swoje mieszkanie w magazyn przydasiek? Dlaczego Violetta przez V i dwa tt praktycznie porzuciła swoją córkę Kalinę? Czy najmłodszej z rodu Kalinie uda się odkryć rodzinną kobiecą historię?

Cała książka prowadzona jest z perspektywy czterech bohaterek. Nie zawsze chronologicznie, lecz zawsze w ciekawy i zarazem nieśpieszny sposób. Tak jakbyśmy byli odkrywcami ich tajemnic, dodawali kolejne elementy puzzli ich życia. Bardzo mi odpowiadał taki styl, czegoś mi jednak brakowało, jakiegoś nieuchwytnego elementu, żebym stwierdziła, że to książka rewelacyjna. 

Być może zraził mnie ten jednoznaczny, jednobarwny podział na "nieszczęśliwe kobiety" i "tych złych mężczyzn, którzy są wszystkiemu winni". W książce brakuje pozytywnych męskich bohaterów, a gdy już się pojawiają...Ja po prostu nie lubię takich jednoznacznych historii. To może być właśnie to jedno odczucie, o którym pisałam wyżej.

"Gorzko, gorzko"
Joanna Bator
Wydawnictwo Znak

wtorek, 31 sierpnia 2021

Przerażająca

 


Ta książka przerażała mnie na każdym kroku, swoim naturalizmem, obrzydliwością, brutalnością - również na tle seksualnym oraz strachem i rozpaczą. To było zbyt duże natężenie negatywnych emocji. 


Tuż przed świętami w rodzinie pobożnych rolników mieszkających na holenderskiej prowincji dochodzi do tragedii. Ginie najstarszy syn Matthies. Każdy z członków rodziny próbuje w inny pogodzić się z tą stratą. Rodzice całkowicie pozostają się interesować trójką pozostałych dzieci, a rodzeństwo ucieka w brutalność, również na tle seksualnym.


Cała książka utrzymana jest w chłodnym i odpychającym klimacie, mocno zbliżonym do stylu skandynawskiego. Wszystko co się dzieje jest opisane w niezwykle naturalistyczny sposób, momentami brzydzi i odrzuca. 

W mojej ocenie jest to zbyt duże natężenie negatywnych emocji, poruszanych problemów. Niestety, ale odnosiłam wrażenie że jest pisane "pod literacki konkurs". Ma szokować, wywoływać skrajne emocje i być nie do końca zrozumiałe.


"Niepokój przychodzi o zmierzchu"

Marieke Lucas Rijneveld

Wydawnictwo Literackie 


piątek, 27 sierpnia 2021

Siła (niszczycielska) rodziny

 


Kiedy już powoli traciłam wiarę  w kondycję  thrillera psychologicznego, w jednym miesiącu trafiły mi się aż dwie świetne pozycje.

Minęło 16 lat od tragicznych wakacji w rezydencji w Portugalii. Śmierć profesora Maxa Temple, szanowanego profesora, męża ojca i dziadka jest pretekstem do ponownego spotkania całej rodziny. W tym samym czasie, w willi obok zamieszkuje Amanda - Kanadyjka, która przyleciała do Europy jako au pair. Szybko odkrywa, że rodzina Temple nie jest idealna, a każdy z jej członków ma swoje tajemnice.

Cała historia bardzo mnie wciągnęła. Doskonała intryga i szczegółowy rys psychologiczny, każdego z bohaterów, to przepis na idealny thriller psychologiczny. Historia dzieje się w dwóch przestrzeniach czasowych i opowiadana jest z perspektywy wszystkich postaci. W żaden sposób nie powoduje to czytelniczego pogubienia. 

Autor w swojej powieści porusza ważne tematy: problematykę narcystycznej osobowości jednego z rodziców, jak i  molestowania seksualnego. Wszystkie wątki powieści są świetnie dopracowane, przenikają się, narastają i z ogromną niszczycielską siłą burzą obraz idealnej rodziny. 



"Retrospekcja"
Chris Brookmyre
Wydawnictwo Prószyński i S-ka  

czwartek, 26 sierpnia 2021

Literackie pożegnanie

 


To ostatnia powieść Henninga Mankella i ostatnia książka, której brakowało mi do przeczytania jego całej twórczości. To było nasze swoiste literackie pożegnanie.

"Szwedzkie kalosze" to kontynuacja "Włoskich butów". Pewnego dnia ktoś podpala dom Fredrika Welina. Starszy mężczyzna z dnia na dzień pozostaje praktycznie bez dachu nad głową. Co prawda, szybko "urządza" się w przyczepie kempingowej, ale cały czas towarzyszy mu poczucie bezdomności.

To nie jest książka dla każdego. Mam wrażenie, że żeby dokładnie ją zrozumieć trzeba choć częściowo znać twórczość H. Mankella. Mnie osobiście bardzo się spodobała.

Czytając ją ma się wrażenie, że autor doskonale zdaje sobie sprawę, że to jego ostatnia książka. Momentami odczucia bohatera przypominały mi te, które towarzyszyły Kurtowi Wallanderowi w "Niespokojnym człowieku". Z jednej strony to historia człowieka, który pogodził się ze swoją starością, ale z  drugiej strony oczekuje jeszcze czegoś dobrego od życia. Nie potrafi przejść obojętnie od zmian zachodzących we współczesnym świecie, mierzwi go  np. sprzedaż ubrań wyprodukowanych wyłącznie w Chinach. 

Interesujący jest również wątek kryminalny - kwestia podpaleń kolejnych domów. Rozwiązanie jest dość proste, ale zbudowane na silnym psychologicznym rysie postaci.

To była piękna sentymentalna, ale dająca do myślenia lektura.



"Szwedzkie kalosze"
Henning Mankell
Wydawnictwo W.A.B

Niezbyt udana lektura

 


Pisząc opinie na temat książek, staram się wczuć w styl autora i klimat książki. Jeśli zatem cenicie sobie dobry styl, nie czytajcie tej recenzji. Nie czytajcie tej książki.

Daniel Adamski, niezbyt poczytny autor kryminałów, samotnie wychowuje śmiertelnie chorego syna. Kiedy któregoś dnia puka do jego drzwi policja, nie jest specjalnie zaskoczony. Ktoś zabija osoby z jego otoczenia inspirując się zbrodniami z jego kryminałów. Czy rzeczywiście Daniel jest gotowy zrobić wszystko, żeby ratować swojego syna?

Z przykrością muszę przyznać, że to kiepska książka. Wszystko tak naprawdę zobrazuje jedno moje odczucie: tak bardzo chciałam już ją skończyć, że przy pozornie najlepszym i najbardziej intrygującym zakończeniem i rozwiązaniem wszystkich intryg, ze znużeniem przelatywałam wzrokiem po którymś z kolei zdaniu. Niewątpliwie wpływ na to miał  depresyjny klimat książki. Trzeba przyznać autorowi, że niezwykle sugestywnie wczuwa się w rolę ojca chorego dziecka. Dla mnie jako rodzica, było to straszne przeżycie. Być może też dlatego odczułam ulgę, gdy książka się skończyła. Sięgając po "Krew z krwi" liczyłam, że autor odejdzie od swojego brutalnego stylu i odpocznę od kilkustronicowej jatki. Odszedł, popadając w kolejną skrajność.

Bardzo również nie odpowiadał mi styl pisania. To wszystko niestety brzmiało jak niezbyt udany debiut. Liczne powtórzenia dotyczące tych samych osób bądź okoliczności, doprowadzały mnie do zażenowania i stawianiu co chwilę pytania, czy "płacili od ilości znaków".

Przede mną lektura "Matni". Mam nadzieję, że tym razem autor mnie nie zawiedzie. 



"Krew z krwi"
Przemysław Piotrkowski
Wydawnictwo Czarna Owca


poniedziałek, 23 sierpnia 2021

Splątane ludzkie umysły

 


Bardzo lubię książki, w których autor buduje swoją opowieść w oparciu o działanie ludzkiego umysłu - siłę manipulacji, skojarzenia, strzępki przeszłości bohaterów, które mają wpływ na teraźniejszość. "Dom głosów" to właśnie taki typ książki.

Niespodziewanie do Pietro Gerbera, psychologa dziecięcego specjalizującego się w hipnozie odzywa się australijska psycholog. Prosi go o zawodową przysługę -zajęcie się jej dorosłą pacjentką Hanną, która twierdzi że jako dziecko zamordowała swojego brata. Pietro nie zdaje sobie sprawy, jak ta prowadzona przez niego terapia wpłynie na jego osobiste życie.

Autor w niezwykle sugestywny sposób przedstawia historię w dwóch płaszczyznach, z perspektywy małej Hanny i dorosłego Pietro Gerbera. Czyni to w takich sposób, że czytelnik ma wrażenie wnikania w umysł bohaterów. Pierwszy raz spotykam się z takim stylem i bardzo przypadł mi do gustu. To nie jest zwyczajne przedstawienie losów oczami głównych postaci. To swoista czytelnicza wędrówka przemysleń. 

Oceny książki nawet nie zaniża zbyt oczywiste rozwiązanie intrygi, dla mnie najważniejsze były wątki psychologiczne.



"Dom głosów"
Donato Carrisi
Wydawnictwo Albatros

niedziela, 15 sierpnia 2021

Językowe zabawy

 


Są takie książki, na które rodzic czeka chyba bardziej niż dzieci. Z niecierpliwością otwiera paczkę i jednocześnie drży, czy dzieci nie stwierdzą że "nuuuuda". "Wytrzyszczka" doskonale wpisuje się w ten nurt. Na szczęście to nie są tylko tajemnice nazw miejscowości, ale niespodzianki!

Każdy kto ma dzieci, wie że ocena książek dla nich wiąże się z zupełnie innymi kryteriami. Ta książka to świetny przykład jak pisać dla dzieci. Ciekawe, wartościowe informacje przedstawione w krótki przystępny sposób, brak moralizatorskiego tonu i jednocześnie zaproszenie do wspólnej zabawy. Do tego wszystkiego zabawne ilustracje.

Pozycja podzielona jest na tematyczne rozdziały np. miejscowości, które wzięły swoją nazwę od ukształtowania terenu, trudne do wymówienia, najśmieszniejsze. Dla moich czterolatek hitem były rozdziały z miejscowościami ze zwierzętami i częściami ciała w nazwie. Tworzenie własnych nazw miejscowości to była świetna, pełna śmiechu językowa zabawa. 



"Wytrzyszczka czyli tajemnice nazw miejscowości"
Michał Rusinek
Wydawnictwo Znak emotikon

czwartek, 29 lipca 2021

Bardzo nierówna książka

 


To była bardzo nierówna książka. Wielokrotnie, w trakcie czytania diametralnie zmieniałam o niej zdanie, by ostatecznie stwierdzić, że była całkiem niezła. Zdecydowanie lepsza od "Na progu zła" autorki. 

Podmiejska dzielnica Lowland Way - marzenie każdego przedstawiciela klasy średniej. Przyjaźni sąsiedzi, liczne inicjatywy obywatelskie, ale....wszystko do czasu gdy do jednego z domów wprowadzają się Darren i Jodie. Nielegalne prowadzenie działalności gospodarczej -naprawa i sprzedaż używanych,  samochodów, puszczanie całą noc głośnej muzyki to jedne z przykładów ich licznych sprawek.

Powiem szczerze, że na początku książka niesamowicie mnie bawiła. Bubki z klasy średniej, którzy zachowują się jakby połknęli kija i ich przeraźliwie problemy w stylu "ojej, nie mam gdzie postawić samochodu". Nie wiem, czy to było celowe działanie autorki, ale ja to odebrałam jako prztyczek w w nos klasy średniej. Najzabawniejsze w tym wszystkim było ich zakłamanie. Wbrew pozorom ten "wstrętny złośliwy" Darren był jedyną osobą, którą dało się lubić w tym nabzdyczonym towarzystwie. 

To co było zapewne na samym początku, po jakimś czasie zaczęło nudzić. I wtedy nagle nastąpiła zmiana kierunku. Nie zdradzając fabuły, nagle wszyscy zaczęli się wydawać winni zaistniałym wypadkom. Autorka stworzyła naprawdę niezły rys psychologiczny postaci. Ten efekt został doskonale wzmocniony prowadzoną narracją z perspektywy kolejnych bohaterów i wyszedł całkiem dobry thriller.



"Tuż za ścianą"
Lousie Candlish
Wydawnictwo MUZA S.A.

poniedziałek, 26 lipca 2021

Zdecydowanie wyższy poziom

 


Po słabej i nudnawej "Czerwieni" nie miałam wielkich oczekiwań wobec "Czerni". Czasami warto jednak dać autorce drugą szansę. Choć i do tej części mam pewne zastrzeżenia, to cieszy mnie  to, że widać zdecydowany postęp.

Prokurator Bilski po sprawie Skalpela zostaje oddelegowany z sopockiej prokuratury do kartuskiej. Zdecydowanie lepiej powodzi się Ani Górskiej, która zaczyna pracę jako asesor prokuratorski. Ania prowadzi swoją pierwszą wielką sprawę - zaginięcie trzynastolatki z Sopotu. Wszystkie tropy prowadzą do Kartuz, gdzie znika kolejne dziecko.

Zacznijmy od zarzutów, bo jak wiadomo łatwiej się krytykuje niż chwali. Przede wszystkim, chyba obudził się we mnie lokalny -pomorski patriotyzm, bo zrobienie z Kartuz (piętnastotysięcznego miasta), totalnej wiochy zabitej dechami, z prostymi ludźmi, gdzie się wszyscy znają, było po prostu słabe. Rozumiem, że pójście takimi stereotypami to łatwa droga, jednak nie zawsze prowadząca do sukcesu. Drugim zarzutem jest poruszenie problemu pedofilii w kościele. Jest to bardzo ważny temat, o którym trzeba głośno mówić, jednak mam wrażenie, że co drugi nowy autor kryminałów w Polsce, obiera go sobie jako główny nurt swojej powieści. 

Natomiast zdecydowanym plusem jest wplecenie w  całą historię motywu ludowości. Mam wrażenie, że autorka od czasu swojego kryminalnego debiutu, nabrała większej pewności siebie. Wszystkie wątki są bardziej dynamiczne, intryga kryminalna wciąga. Całość czyta się z ciekawością, a nie znudzeniem, jak było w przypadku "Czerwieni".

Na mojej czytelniczej liście "Biel". Mam nadzieję, że autorka mnie nie zawiedzie. 



"Czerń"
Małgorzata Oliwia Sobczak
Wydawnictwo W.A.B.   

niedziela, 25 lipca 2021

Wakacyjne czytadełko

 


Nie ma chyba bardziej wakacyjnego gatunku literackiego od komedii kryminalnej. Moja idealna komedia musi być zabawna, ale jednocześnie nie może być irracjonalna, posiadać wyrazistych, ale broń Boże przygłupich bohaterów i mieć w miarę logiczną intrygę. W takiej właśnie kolejności, bo parę nieścisłości w fabule, jestem w stanie wybaczyć, kosztem dobrego humoru. Czy "Szczęśliwy los" spełnił moje oczekiwania?

Cztery przyjaciółki Basia, Ala, Julka i Lilka trafiają szóstkę w lotka i postanawiają spełnić swoje młodzieńcze marzenie o prowadzeniu własnego pensjonatu. Niezwykła okazja kupna siedliska na Podlasiu pojawia się bardzo szybko, jeszcze szybciej na ich drodze pojawiają się kolejne trupy. Dodatkowo wszystkie kolejne wydarzenia oplata nić miejscowych przesądów i magii.

Ta pozycja okazała się idealna wakacyjną lekturą. Czytało się ją szybko, główne bohaterki były zabawne, choć miejscowi bohaterowie bili je na głowę. Jak to w życiu bywa, każda wieś ma swoją trzymającą władzę sołtysową, czy też miejscową plotkarę. 

Niewątpliwym plusem, odróżniającym tą książkę od tego typu pozycji, było wplecenie w treść miejscowych guseł. Natomiast największym zgrzytem było wątek tzw. prawniczy. Autorka mogła bardziej dopracować wątek z umową sprzedaży siedliska. 

Z ciekawością wybiorę się ponownie do tego niezwykłego siedliska.



"Szczęśliwy los"
Małgorzata Starosta
Wydawnictwo Vectra


czwartek, 22 lipca 2021

Sztuka manipulacji

 


Cóż, to była  za niestandardowa lektura. A ja takie uwielbiam. Zacznę też dość specyficznie, moje pierwsze odczucia to: "ej, koleś [autor, który mam nadzieję, z tytułu tego samego rocznika wybaczy mi to spoufalanie)  jest pewnie w moim wieku". 

Liwia Gawlin znana fotografka postanawia zrobić nietypową wystawę. Jej bohaterami mają być osoby z widocznymi niedoskonałościami. W ramach projektu Liwia organizuje dla swoich bohaterów warsztaty, których celem ma być obcowanie ze sztuką, ale też podbudowanie własnej wartości. Jednym z nich jest Wiktor. Rzuciła go dziewczyna, dni mijają mu na pracy, sobotę spędza w pubie ze znajomymi, niedzielę na obiedzie u rodziców.

To była jedna z lepszych książek, które przeczytałam w tym roku. To była książka o sztuce, to była czysta manipulacja. O Liwii wyrobiłam sobie zdanie już po pierwszych stronach i każda kolejna potwierdzała moje przypuszczenia. Takich bohaterów poznaje na kilometr, choć w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy to nie jest specjalny zabieg autora, żeby można było kartka po kartce zbadać mechanizm jej działania i psychiki.

Ta książka to niesamowite studium psychologiczne.  Z jednej strony, niestety coraz bardziej szerzące się wśród ludzi poczucie braku własnej wartości, z drugiej strony pokazanie jak łatwo można wszystko odmienić. Pytanie tylko, czy na lepsze?



"Niestandardowi"
Michał Paweł Urbaniak
Wydawnictwo Mova

piątek, 9 lipca 2021

To była całkiem niezła historia...tylko to nie moja bajka

 


Mam trudny orzech do zgryzienia, co do oceny tej książki. Z jednej strony czuć, że autor włożył naprawdę ogrom pracy w dopracowanie tej historii, z drugiej strony opisy bitew magicznych stworów to nie do końca moje klimaty. Możecie się zatem spytać, po co w ogóle sięgnęłam po te książkę? Raz na jakiś czas lubię dać szansę nieczytanym przeze mnie gatunkom literackim.

Julia Marzec to sierota, która nie ma łatwego życia. Pewnego dnia przenosi się do niezwykłego świata,  nie zdając sobie sprawy, kim jest w tym świecie i jak ciężka czeka ją misja.

Abstrahując od nie do końca lubianych przeze mnie "magicznych tematów", to była momentami całkiem niezła książka. Potwornie dłużyły mi się te magiczne dywagacje, co z pewnością nawet gdybym chciała je całkowicie pominąć w mojej ocenie...to po prostu się nie da. Natomiast bardzo podobały mi się fragmenty, w których do opisu magicznego świata autor wplatał odwołania do siły przyjaźni, miłości, wzajemnego zaufania. Choć niestety czasami trąciły one dla mnie lekką naiwnością.

Największym plusem całej historii byli jej bohaterowie, oprócz głównej bohaterki Julii. Z jednej strony wesoła, ale niezwykle dojrzała i sprawiedliwa jak na swój bieg, ale momentami miałam wrażenie, że jej moc za bardzo uderzała jej do głowy - co czyniło z niej niezwykle irytującą postać. Natomiast pozostali, doskonale skonstruowani, niejednoznaczni, niby magiczni a zarazem niezwykle realni.



"Biała Jaskółka"
Jacek Taran
Wydawnictwo Nad Fosą


Chyba miałam zbyt duże oczekiwania wobec tej książki

 


Po rewelacyjnych "Małych sekretach" autorki miałam ogromne oczekiwania wobec tej pozycji. A jak wyszło?

Pewnego dnia ginie szesnastoletnia Angela Wong, jedna z najpopularniejszych dziewczyn w szkole. Nikt nawet nie domyśla się, że za jej zabójstwem stoi Calvin James - chłopak jej najlepszej przyjaciółki Georginy Shaw. Przez 14 lat Gen żyje z okrutną tajemnicą...do czasu aż zostanie aresztowana i wyląduje w więzieniu.

Przez pierwsze kilkanaście stron, kiedy Gen jest w więzieniu, ta książka to marna podróbka serialu  "Orange is the New Black". Miałam wrażenie, że czytam scenariusz kolejnego odcinka. Niestety po wyjściu Geo z więzienia, akcja wcale nie jest ciekawsza. Pozornie ukrywane przez autorkę tajemnicę, dla uważnego czytelnika nie stanowią żadnego wyzwania.

Natomiast ogromnym autem historii jest umiejętność konstruowania i przedstawienia psychiki bohaterów przez autorkę. Doskonale żongluje emocjami, relacjami międzyludzkimi. To już druga książka, w której świetnie jej to wychodzi. Można się pokusić o nieśmiałe stwierdzenie, że to charakterytyczny element jej twórczości. 



"Ty będziesz następna"
Jennifer Hillier
Wydawnictwo MUZA. S.A.

niedziela, 4 lipca 2021

Moje pierwsze spotkanie z B.A. Paris

 


"Za zamkniętymi drzwiami" autorki, to thriller który niejednokrotnie pojawia się w rankingach najlepszych pozycji tego gatunku. U mnie wciąż cierpliwie czeka w kolejce. Kiedy nadarzyła się okazja, przeczytania "Terapeutki" nie wahałam się jednak ani chwili.

Alice i Leo wprowadzają się do przepięknego domu na zamkniętym londyńskim osiedlu. Kiedy Alice zaczyna powoli poznawać sąsiadów, odkrywa straszną prawdę. W jej wymarzonym domu jakiś czas temu została zamordowana kobieta. Najgorsze jest jednak to, że Leo, który sam  spotykał się  z agentem nieruchomości,  nic jej wcześniej nie powiedział.

Zauważyłam, że w   każdym gatunku literackim co jakiś czas jest "moda na...". W ostatnim czasie jako przewodni temat pojawiają się przede wszystkim stosunki sąsiedzkie na eksluzywnych osiedlach. Jako że czytam zawsze parę książek jednocześnie, akurat trafiłam na dwie pozycje w tym klimacie. To zawsze ciekawe doświadczenie, które pozwala na bieżące porównanie sposobu prowadzenia akcji, kreowania bohaterów. Pomimo, że jeszcze nie skończyłam czytać tej drugiej - "Tuż za ścianą" Louise Candlish, w tym miejscu pozwolę sobie na lekkie porównanie. 

"Terapeutka" w tym zestawieniu wypada dużo lepiej. Bohaterowie są bardziej wyraziści, akcja jest bardziej wciągająca. Są takie momenty, kiedy wszyscy są podejrzani. W tym pozornie idyllicznym świecie, każdy ma coś za uszami. Jednak uważny i dociekliwy czytelnik (ja! haha), już mniej więcej w połowie odkrywa prawdę -dlatego u mnie książka nie zasługuje na najwyższą ocenę. Dla mnie to zakończenie wcale nie było spektakularne.



B.A. Paris
"Terapeutka"
Wydawnictwo Albatros

piątek, 2 lipca 2021

Historia tak wiarygodna niczym teoria, że białe ślady na niebie, które zostawiają na niebie samoloty to opryski

 


Po dość dobrej "Ekstradycji" miałam nadzieję, że Remigiusz Mróz w końcu reanimuje serię, wracając do poziomu z pierwszych tomów. Jakie wielkie było moje rozczarowanie.

Do Chyłki zgłasza się jedna z najbardziej znanych polskich aktorek. Oświadcza, że zaraz popełni zbrodnię, ale i tak nie zostanie za nią skazana.

Muszę przyznać, że sam wątek prawniczy był dość ciekawy. Przez długi czas zastanawiałam się, cóż to będzie za precedens. Do czasu ujawnienia tej informacji w książce , nie odkryłam na czym był oparty. Sama jednak otoczka temu towarzysząca była dla mnie żenująca. 

Nie zdradzając fabuły, muszę stwierdzić, że autor poszedł po najmniejszej linii oporu. Nie twierdzę, że "jego teoria spiskowa" rzeczywiście może nie mieć miejsca, ale poziom jej przedstawienia zbliża się  do historii niczym  z Bravo. Zatrważające jest jednak dla mnie to, że pomimo pójścia po najmniejszej linii oporu, trudno jest znaleźć co do tej części jakiekolwiek negatywne opinie.

Ponadto to co było siłą napędową całej serii - relacje między Chyłką a Zordonem w tej części po prostu siadło. Role się odwróciły. Teraz Kordian to jeden wielki ćpun, a Chyłka to ciapciowata, zbyt sentymentalna kobieta. Ja tego nie kupuję.



"Precedens"
Remigiusz Mróz
Wydawnictwo Czwarta Strona

wtorek, 29 czerwca 2021

Uroczy niedźwiadek, który podbił nasze serca

 


Chyba każdy z nas kojarzy niedźwiadka Paddingtona, choć pewnie nie wszyscy przeczytali którąkolwiek z jego przygód. Stety/niestety również należę do tego grona. Miałam jednak ogromną przyjemność sięgnąć po jego książkowe przygody razem z moimi czteroletnimi córeczkami. Nie ma większej radości od połączenia przygód niedźwiadka wraz z dziecięcą ciekawością i ufnością.

Państwo Brownowie będąc na dworcu stacji metra Paddington napotykają niesamowity widok - ukrytego w cieniu małego niedźwiadka z tabliczką zawieszoną na szyi: "Proszę zaopiekować się tym niedźwiadkiem". Postanawiają go przygarnąć na jedną noc, nie zdając sobie sprawy, że już niedługo Paddington stanie się członkiem ich rodziny i przyjacielem ich dzieci. 

Ten uroczy miś, niezwykle kulturalny wielbiciel marmolady podbił nasze serca. Książka podzielona jest na rozdziały o długości odpowiedniej na bajkę na dobranoc. Jest napisana tak plastycznym i działającym na dziecięcą wyobraźnie językiem, że w żaden sposób nie przeszkadza mała ilość obrazków.
Dla mnie niezwykłym doświadczeniem było to, że moje dziewczyny, którym czytam od urodzenia, po raz pierwszy wciągnęły się w  tak poważną czytelniczą dyskusję. Musiałam często przerywać czytanie, bo same chciały zgadywać co teraz zrobi Paddington i jaka będzie jego następna przygoda. 

Oby więcej takich czytelniczych przygód!

"Miś zwany Paddington"
Michael Bond
Wydawnictwo Znak Emotikon


niedziela, 27 czerwca 2021

Kiedy to nauka stanowi wielką przygodę

 


Dlaczego w taki sposób nie są pisane podręczniki, jak została napisana ta książka. Kiedy to nauka stanowi wielką fascynującą  przygodę, a nie przykry obowiązek. 

Jak wskazuje sam tytuł książki, założeniem autora było przedstawienie, jak z pozoru małe, niekiedy błahe odkrycia wpłynęły na powstanie czegoś naprawdę wielkiego - czegoś bez czego my współcześni nie wyobrażamy sobie codziennego życia.

Każdy rozdział książki skonstruowany jest poprzez przedstawienie związku przyczynowo-skutkowego i ostatecznego rezultatu finalnego dzieła. Autor w niezwykle ciekawy sposób przedstawia w jaki sposób rodziły się pomysły, które z założenia miały ułatwić życie tu i teraz i jakie były tego "konsekwencje". Celowo używam słowa konsekwencje, bo pierwotni twórcy w większości przypadków nie mieli pojęcia, jak ich odkrycia wpłyną na współczesny świat.

Całość czyta się świetnie. Ta pozycja nie ma nic wspólnego z typowymi nudnymi podręcznikami przekazującymi suche fakty. 



"Małe wielkie odkrycia. Najważniejsze wynalazki, które odmieniły świat"
Steve Johnson
Wydawnictwo Sine Qua Non


sobota, 26 czerwca 2021

Wakacyjny kryminał

 


Żałuję tylko jednego...., że zaczęłam tę serię od końca. Uwielbiam czytać książkowe serie, zaczynając od kolejności ich powstania, ale jakoś z autorką nigdy nie było mi po drodze. Miałam świadomość istnienia całego cyklu "Kryminałów pod psem", ale jakoś nigdy wcześniej nie udało mi się przeczytać żadnej części. Być może wynikało to z obawy, że bardzo rzadko można trafić na dobrą "komedię kryminalną". Zazwyczaj te pozycje zamiast śmiechu, wywołują u mnie zażenowanie.

Szymon Solański -prywatny detektyw, znika tuż po ślubie z Różą Kwiatkowską. Ta nie wahając się ani chwili rusza na jego poszukiwania z nieodłącznym kundelkiem Guciem. W tym samym czasie, w Mysłowicach - pod balkonem aspiranta Barańskiego zostają znalezione zwłoki młodego mężczyzny.

Uprzedzając wątpliwości, tak można przeczytać tę książkę, nie znając poprzednich części. Choć myślę, że lektura byłaby jeszcze przyjemniejsza, gdybym znała poprzednie części.

Czytając miałam wrażenie, że dla Marty Matyszczak ogromną inspiracją była twórczość Joanny Chmielewskiej ( i bardzo dobrze). Autorka ma dość podobny styl kreowania bohaterów. Ich historie, sposób bycia i zachowania, co jakiś czas można po prostu nazwać idiotycznymi i absurdalnymi, ale jest to przedstawione w bardzo uroczy sposób. Niewątpliwie ciekawym elementem jest prowadzona co jakiś czas narracja  z perspektywy Gucia. 

Sama zagadka kryminalna nie jest zbyt skomplikowana, z łatwością można ją rozwiązać, ale chyba nie do końca o samą zagadkę w tej serii chodzi. Ta książka to taki idealny lekki wakacyjny kryminał.



"Noc na blokowisku"
Marta Matyszczak
Wydawnictwo Dolnośląskie

środa, 16 czerwca 2021

Trudno jest oceniać fabularyzowaną prawdziwą historię

 


Sięgając po książkę, nie wiedziałam że opisana w niej historia wydarzyła się naprawdę. Trudno jest tak naprawdę oceniać fabularyzowana historię. W mojej ocenie, przy takiej pozycji, ze względu również na szacunek bohaterów tej książki, można ocenić tylko styl napisania.

Anna Garska, któregoś dnia po prostu zaginęła bez śladu. Według relacji jej męża, wyszła z domu i już nigdy nie wróciła. Zostawiła w domu swoją maleńką córkę. W poszukiwania kobiety angażuje się jej matka Michalina. Zrozpaczona kobieta zrobi wszystko, żeby odnaleźć swoją córkę. Nie zdaje sobie sprawy, że prawda jest na wyciagnięcie ręki. Nie zdradzę tajemnicy, jak napiszę, że za wszystkim stał jej mąż. Został prawomocnie skazany za to morderstwo, choć w procesie poszlakowym - nigdy nie odnaleziono ciała Anny.

Zawiodłam się na sposobie przekazania tej  historii. Kompletnie nie przemówił do mnie styl pisania autorki. Niektóre fragmenty mocno mi się dłużyły i nudziły. Najbardziej nie podobało mi się jednak to, że autorka nie pozostawia żadnej przestrzeni dla czytelników. Wszystko co pisze, przekazuje w niezwykle ocenny jednoznaczny sposób. 

Zdaje sobie sprawę, że autorka zbierając materiały do książki wykonała ogrom pracy. Pomimo tego, że wyjaśnia, że nie udało jej się porozmawiać z mężem Anny, zabrakło mi jego stanowiska. 



"Mocna więź"
Magdalena Majcher
Wydawnictwo W.A.B.