poniedziałek, 29 listopada 2021

Co za pierd...ły

 


Ostatni czytelniczy rok nauczył mnie nowej umiejętności - mówienia wprost, że jakaś książka mi się nie podobała, bez owijania w bawełnę i bez większych wyrzutów sumienia. Nie wiem, czy to wynika z tego, że w tym roku trafiały mi się książki wyjątkowo dobre albo bardzo złe, czy z większej dojrzałości czytelniczej. Niestety "Kwestia ceny" to jedna z tych gorszych przeczytanych pozycji.

Bogdan Smuga - naukowiec, uważa że wśród zaginionych zbiorów naukowca Benedykta Czerskiego - przed laty zesłanego na Daleki Wschód, kryje się prawdziwy skarb. Zdesperowany, po długotrwałych  bezowocnych  poszukiwaniach zbiorów, postanawia zaangażować w poszukiwania Zofię Lorentz. Znana z "Bezcennego" naukowczyni, nie dość że walczy z chorobą męża, właśnie zostaje wyrzucona z pracy. Zlecenie Smugi wydaje jej się jedyną szansą.

Zazwyczaj staram się czytać książkowe cykle po kolei. Lektura "Bezcennego" była dla mnie niesamowitą przygodą, wręcz powrotem do młodzieńczych książkowych przygodówek. Od "Kwestii ceny" oczekiwałam zatem, jeszcze większych wrażeń.

Tu jednak wszystko poszło nie tak. Trudno mi znaleźć jakiekolwiek zalety tej książki. Cała historia jest naprawdę mocno naciągana, może przeszłaby w nieudolnej  filmowej podróbce Indiany Jonesa tudzież Jamesa Bonda w spódnicy, ale nie tego oczekiwałam od tego klasy pisarza. Zofia Lorentz zalicza tylko niewielkie wpadki, a ze wszystkich opresji wychodzi obronną ręką.  Jest sprytna niczym Indiana Jones i nieśmiertelna i niepokonana niczym skrzyżowanie Jamesa Bonda ze Strażnikiem Teksasu. Brak niestety w tym wszystkim choć grama wiarygodności, do tego stopnia, że wszystkie jej przygody po prostu śmieszą.

Druga rzecz, to przeważający wątek "ratowania naszej planety", wpływu człowieka na jej degradację, efekt cieplarniany, którego skutków nie jesteśmy w stanie powstrzymać. Ok, rozumiem ideę i nawet ją popieram. Efekt jednak jest mizerny. Jeżeli autor chciał wstrząsnąć czytelnikiem, to ja tego nie kupuję. Serio, przeczytanie pierwszej lepszej ulotki o degradacji Ziemi w skrzynce pocztowej wywołuje u mnie większe emocje. Czułam się jakbym czytała, niezbyt udane wypracowanie ucznia. Parę ładnych lat temu czytałam "Historię pszczół" M. Lunde i ta historia tak mną wstrząsnęła w kontekście katastrofy klimatycznej, że pamiętam ją doskonale do dziś. "Kwestia ceny" to po prostu wymęczona książka, o której z pewnością zaraz zapomnę.



"Kwestia ceny"
Zygmunt Miłoszewski
Wydawnictwo W.A.B.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz