piątek, 27 grudnia 2019

W japońskiej krainie czarów


Ocena książek Murakamiego jest zawsze dla mnie zero jedynkowa: absolutny zachwyt albo totalne nieporozumienie. "Śmierć Komandora", bo pomimo sztucznego rozdzielenia przez wydawnictwo powieści na dwa tomy chciałabym ją traktować jako całość , należy do tej pierwszej kategorii. 

Porzucony przez żonę malarz w średnim wieku, po kilkumiesięcznej tzw. podróży przez siebie zamieszkuje w domu sławnego malarza. Pewnego dnia znajduje na strychu nieznany obraz starego mistrza - niemal wierne odtworzenie sceny zabójstwa Komandora z "Don Giovenniego".

To taki typ literatury, jaką uwielbiam. Od pierwszego słowa czułam jak książka wciąga mnie w swoją treść, każde kolejne zdanie pozwalało mi poczuć się jakbym była częścią tej historii. Nie czytelnikiem, a naocznym świadkiem - obserwatorem, kimś kto z ukrycia obserwuje losy bohaterów. Ciekawym doświadczeniem było to, że ze względu na mnóstwo obowiązków, miałam dość długie przerwy w czytaniu. Za każdym jednak razem wracając do lektury, miałam wrażenie że przerwałam ją tylko na parę minut, a nie kilkanaście dni. Pamiętałam wszystko co się wydarzyło wcześniej, nie musiałam wracać do wcześniejszych stron. Na pewno spory wpływ mieli na to bardzo wyraziści bohaterowie, dodatkowo wzbudzający moją sympatię. Lubię również kiedy w książce pojawiają się nawiązania do muzyki,  a także motywy związane z wszelkiego rodzaju twórczością - w tym przypadku malarstwem. Największym plusem było dla mnie przedstawienie "przejścia głównego bohatera do równoległego świata". Czułam się trochę jak w Krainie Czarów pełnej metafor. To właśnie za umiejętność kreowania różnych światów cenię autora. 

"Śmierć Komandora"
Haruki Murakami
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

niedziela, 22 grudnia 2019

Kryminalny kalendarz adwentowy

Nie jestem typem czytelnika, który wraz z odliczaniem do Świąt obkłada się "słodkopiernikowymi" opowieściami. Co innego natomiast opowiadania kryminalne ze świąteczną atmosferą w tle. Z ciekawością zabrałam się za "Zabójcze święta", traktując je jako swoisty kalendarz adwentowy - jedno opowiadanie dziennie niczym czekoladka ze słodkiego kalendarza. 

Trudno jest mi jednak ocenić zbiór jako całość, bo opowiadania są bardzo nierówne. Niektóre czytałam z ogromnym zaciekawieniem, inne odrzucały mnie swoją wulgarnością i brutalnością, a jeszcze inne wynudziły. Postanowiłam zatem każde z opowiadań ocenić osobno:

G. Kapla - Puszwajbla: gdyby wszystkie opowiadania trzymały taki wysoki poziom, ten zbiór to byłby absolutny hit. Tajemnicze, zawierające elementy wierzeń ludowych.
P. Świst - Więzienie: bardzo, ale to bardzo dziękuję wydawnictwu za umieszczenie opowiadania tej autorki! Po przeczytaniu wiem jedno, nie tykać NICZEGO jej autorstwa,nawet gdyby płacili. Wulgarne, tandetne. Nie dziwię się teraz, dlaczego autorka pisze pod pseudonimem.

Jacek Ostrowski - Krwawe jasełka: dla mnie zbyt brutalne i drastyczne, nieprzystające do klimatu świątecznego

K.N. Haner - Pierwsza gwiazdka: jedno z najsłabszych opowiadań. Wtórna historia dodatkowo okraszona słabą pikanterią

A. Bednarek -#samotneswięta: całkiem niezłe, trzymające poziom i napięcie

M.Rogala - Podarunek: moje pierwsze spotkanie z autorką. Nie było aż tak źle, ale w żaden sposób nie zachęciło mnie do sięgnięcia po twórczość autorki

A.Urbanowicz - Dodatkowe nakrycie: pierwsza trójka opowiadań. Świetny pomysł, doskonale zrealizowany

J. Jodełka - Morderstwo na Bajkowym: dobry balans między zachowaniem świątecznego nastroju a kryminalnym wątkiem

A. Rogoziński - Upiorna Karolcia: po moim pierwszym spotkaniu z autorem w " Jak cię zabić, kochanie",nie spodziewałam się niczego dobrego, a tu takie miłe zaskoczenie. Klimat świąt, humor sytuacyjny  i zaskakujące zakończenie

M. Stachula - Ona: to było prostu tak "stachulowe", styl nie do podrobienia, idealne zakończenie całego zbioru

I na koniec...R. Bielski - doskonałe słowo wstępne, przez chwilę myślałam, że to pierwsze opowiadanie

"Zabójcze święta"
Wydawnictwo Skarpa Warszawska





środa, 18 grudnia 2019

Za mało Salander w Lisbeth


Ta książka to idealny przykład, że nie każda seria powinna być kontynuowana przez innego autora. O ile jeszcze "Co nas nie zabije" D. Lagercrantza trzymało jako taki poziom, to ta część to jedno wielkie nieporozumienie. 

Kiedy Holger Palmgren wspomina Lisbeth Salander o starych, tajemniczych dokumentach, Lisbeth ma przeczucie, że w końcu uda jej się odkryć całą prawdę o swojej przeszłości. 

Czy ta część rzeczywiście zbliża nas choć trochę do poznania całej historii Lisbeth? Niestety, ale mam wrażenie że autor potraktował głównych bohaterów Salander i Mikaela Blomkvista w sposób marginalny, w mojej ocenie zostali wręcz wykorzystani.  Pojawiają się nowi bohaterowie, którzy praktycznie przejmują całą historię. Z przykrością muszę stwierdzić, że gdyby powieść nie była pisana "pod szyldem" Millennium utonęłaby w odmętach innych kiepskich powieści. 

To nie jest już ta sama głęboka historia stworzona przez Stiega Larssona, zawierająca w sobie przedstawienie jakieś idei, nurtu. Zaciekawiająca czytelnika. Historia stworzona przez D. Lagercrantza jest nudna i niespójna. Największą jednak wadą jest w niej tak rzadka obecność Salander. Brakowało mi jej buntu,sprytu i złośliwości. Szczerze mówiąc, gdybym z wyprzedzeniem nie kupiła "Tej, która musi umrzeć", nie miałabym ochoty przeczytać jak skończył się cały cykl. Mam nadzieję, że ostatnia część to nie jest totalny upadek, o czym przekonam się już wkrótce. 

"Mężczyzna, który gonił swój cień"
David Lagercrantz
Wydawnictwo Czarna Owca

piątek, 13 grudnia 2019

Częstochowski Dziki Zachód

Historia stara jak świat. Dwóch braci trzymających władzę w mieście. Mający za sobą trudne dzieciństwo -   Biskup Stanisław Walter i Jerzy Walter komendant policji, ponownie połączeni przez nieczystą wielomilionową transakcję. Pewnego dnia Jerzy dowiaduje się, do czego tak naprawdę zdolny jest jego brat i cała intryga zaczyna się sypać. Czy ci dwaj kowboje zdecydują się na pojedynek przeciwko sobie? 

Pozwalam sobie na taką ironię, bo jak dla mnie ta powieść to niespełnione marzenie o westernie autora. Nie ma przed nami tak naprawdę żadnych tajemnic, wszystko podane jest na tacy, ale najważniejsze żeby było dużo strzelania. Niestety nie zapałałam sympatią do żadnego z bohaterów, są nijacy niczym papierowe makiety w westernowym miasteczku, natomiast zakończenie ocieka tanim sensacyjnym filmem. Niestety ta pozycja to ślepy nabój.  

"Przeciwko bratu"
Marcin Dudziński
Wydawnictwo Czarna Owca

niedziela, 1 grudnia 2019

Mała książka wielkich spraw

Podeszłam do niej z ogromną ciekawością i jeszcze większą dozą podejrzliwości. Oczywistym dla mnie jest, że każda kochająca matka uważa, że jej dziecko jest najpiękniejsze, najmądrzejsze i w ogóle wow. A ja nie miałam ochoty czytać laurki wystawionej przez matkę swojemu dziecku. Naprawdę mam ciekawsze rzeczy do roboty. 

Nie chciałam też czytać poradnika jak wychować wspaniałe dziecko. W tym przypadku mogłybyśmy sobie podać z autorką rękę, obie stronimy od poradników, kierując się intuicją w kontaktach z własnymi dziećmi. 

Cała historia, a raczej zbiór "scenek sytuacyjnych" z życia matki i dziecka urzekła mnie i rozbawiła. Nie ma tu miejsca na idealne życie, jest za to ogrom miłości, który wypełnia wszystkie strony nawet w chwilach wściekłości czy nawet frustracji autorki. 

Mam jednak małe zastrzeżenia i są one całkowicie subiektywne. Z moją naturą do nieuzewnętrzniania się publicznie, nie zdecydowałabym się na opisywanie własnych historii, a co dopiero historii mojego dziecka. 
Alergicznie wręcz też podchodzę do  nazywania przez kobiety swoich mężów Starymi. Dla mnie nie jest to śmieszne, tylko żenujące. 

"Krysia. Mała książka wielkich spraw"
Michalina Grzesiak
Czwarta Strona Grupa Wydawnictwa Poznańskiego sp. z o.o.




wtorek, 26 listopada 2019

Przytul się do drzewa. Tak po prostu.



Szczerze mówiąc miałam zupełnie inne wrażenia, co do tej pozycji. Naprawdę liczyłam na spotkanie z lasem poprzez kartki książki. Otrzymałam jednak coś dużo, dużo więcej.

Peter Wohlleben to doskonały gawędziarz. Z kart książki czuć pasję, ale także szacunek do drzew i lasu. Widać, że zna się na swojej pracy leśnika. Dowiedziałam się sporo na temat zachowania w lesie, postrzegania lasu wszystkimi zmysłami. Zaskoczyło mnie to, że w rzeczywistości dzikie zwierzęta czują się pewnie, kiedy człowiek w lesie zachowuje się głośno. A dlaczego to już trzeba samemu przeczytać....

Największym plusem było jednak dla mnie to, że pomimo wykonywanej pracy i zaangażowania w ochronę lasów  nie jest tzw. "nawiedzonym ekologiem". W niezwykle przystępny i wyważony sposób odnosi się do metod wycinki lasów, powstawania tzw. lasów gospodarczych, polowań, czy też metody walki z kornikiem drukarzem.

Ta książka to obowiązkowa pozycja dla osób, dla których losy lasów nie są obojętne.

"Dotknij, poczuj zobacz. Fenomen relacji człowieka z naturą."
Peter Wohlleben
Wydawnictwo Otwarte


czwartek, 21 listopada 2019

Precyzyjna układanka


To z pewnością nie był szept. Precyzyjna, długofalowa kampania marketingowa, atakujące zewsząd przedpremierowe recenzje. Ze wszystkich tych źródeł bił strach : przerażająca, niepozwalająca zasnąć, istny horror. To wszystko tak podkręcało atmosferę, że z jednej strony spodziewałam się, że z pierwszej strony wyskoczy na mnie  trup z szafy, a z drugiej wzrastała moja podejrzliwość, że skoro książka jest naprawdę dobra, to nie wymaga aż  takiej ostrej reklamy.

"Jeśli drzwi nie zamkniesz w porę, szeptać zacznie ktoś wieczorem..." - z pozoru zwykła dziecięca rymowanka, ale okoliczności jej powstania nie są już takie niewinne. Powstała w miasteczku Featherbank. W mieście, gdzie dwadzieścia lat temu seryjny morderca zamordował pięciu chłopców. Morderca odsiaduje wyrok, a w mieście ginie kolejny chłopiec. Do tego miejsca sprowadza się wdowiec Tom Kennedy wraz synem. Stosunki między nimi nie układają się najlepiej. Tom nie może się pogodzić  z przedwczesną śmiercią żony, nie radzi sobie z opieką nad chłopcem.

Początkowe strony książki mogą wskazywać, że mamy do czynienia z niezłym horrorem. Autor potrafi zbudować napięcie, stworzyć przerażającą atmosferę. Muszę przyznać, że parę razy wzdrygnęłam się ze strachu i słyszałam w domu podejrzane hałasy. Pewnie wrażenie wzmagało to, że książkę czytałam nocą przy świetle Kindla. Wywołanie wstępnego strachu, to jednak zasłona dymna...W rzeczywistości mamy do czynienia z precyzyjnie zbudowanym kryminałem. Rzadko kiedy autorowi udaje się stworzyć historię, która układa się w logiczny ciąg i wszystko do siebie pasuje niczym puzzle. Nie ma tu miejsca na nieścisłości, mylenie tropów czytelnika poprzez coraz bardziej absurdalne okoliczności. Akcja książki prowadzona jest przez różnych narratorów, w różnych cezurach czasowych. To wszystko pozwala wraz z bohaterami poszukiwać sprawcy kolejnego porwania.

Do niewątpliwych plusów należy również zaliczyć sferę obyczajową. Ta książka to również studium psychologiczne relacji na linii ojciec syn oraz nieograniczonej wyobraźni dziecka w wieku wczesnoszkolnym i towarzyszącym temu emocjom.

"Szeptacz" to idealna książka na ciemne jesienne i zimowe wieczory.

"Szeptacz"
Alex North
Wydawnictwo MUZA S.A.


wtorek, 12 listopada 2019

Czy może być coś ciekawego w czytaniu o tym jak pracują inni?


Pisarze, malarze, autorzy komiksów, a także muzycy i propagatorka wegetarianizmu. Wszystkie te osoby łączy jedno - wszelkiego rodzaju sztuka. Wbrew pozorom bardzo wiele mnie z nimi łączy - również uprawiam wolny zawód, ale nie związany ze sztuką.

Książka miała dla mnie więc dwa oblicza. Z jednej strony zaspokoiła moją ciekawość co do procesu twórczego, osobistych przemyśleń artystów. Dała mi również pretekst do poznania twórczości niektórych z nich, bo nie ukrywam, że przed przeczytaniem książki nie  kojarzyłam wszystkich rozmówców.

Przeprowadzone wywiady są po prostu poprawne. Przewracając kolejne strony czułam się jakbym czytała przegląd wywiadów sporządzonych dla porządnego kobiecego czasopisma. Nic jednak poza tym...

Jest jeszcze drugie oblicze. Jak dla mnie dużo ciekawsze. Sama "strategia" pracy przedstawiona przez różne osobowości. Uznałam nawet, że część poznanych sposobów, mogę przenieść do własnej pracy.

"Jak oni pracują 2"
Agata Napiórska
Wydawnictwo W.A.B.

niedziela, 10 listopada 2019

Coś co zachwycało za pierwszym razem, teraz spowszechniało



Niestety, co jest pewnie krzywdzące dla autorki, nie potrafię inaczej ocenić tej książki, niż w porównaniu do pierwszej części Trylogii Ciszy Białego Miasta. Po fenomenalnej "Ciszy Białego Miasta", miałam naprawdę spore oczekiwania co do drugiego tomu. 
W mojej ocenie była to część gorsza, choć uważam, że nadal jest to dobra książka.

W górach zostaje znalezione ciało kobiety, która była w ciąży. Ponownie zbrodnie są oparte na starych celtyckich rytuałach. Ofiary tego konkretnie obrzędu palono, wieszano i topiono. Znowu w centrum zbrodni jest śledczy Kraken. Okazuje się bowiem że ofiara była jego pierwszą dziewczyną. Coś co było jednak świeże i odkrywcze w pierwszym tomie, teraz spowszechniało. 

Niewątpliwie ogromnym plusem jest tzw. wątek obyczajowy, w szczególności postać bardzo ciepłego i serdecznego dziadka głównego bohatera, a także losy jego paczki z dzieciństwa. Duże brawa dla autorki za poruszenie bardzo trudnego tematu na gruncie relacji rodzice - dzieci. 

Najsłabszy jest jednak wątek kryminalny. Wnikliwy czytelnik mniej więcej w połowie książki odkryje wszystkie karty. Przez to wszystkie zabiegi autorki mające na celu jego zwieść, w kontekście całej fabuły są niespójne.

Często zdarza się tak, że w przypadku trylogii to właśnie środkowa część jest tą najsłabszą, dlatego z niecierpliwością czekam na zakończenie trylogii.

"Rytuały wody"
Eva Garcia Saenz de Urturi
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

niedziela, 27 października 2019

Co przypowieść o chłopach ma wspólnego z ekonomią?


Kolejny kryzys gospodarczy. Tysiące ludzi protestuje na ulicach. Ponura wizja przyszłości - bankructwo korporacji, banków i nasilające się konflikty gospodarcze. Na szczycie zwołanym w Berlinie laureat Nagrody Nobla ma wygłosić mowę, która mogłaby wszystko zmienić. W drodze na szczyt ginie jednak w wypadku samochodowym.

Taka zapowiedź książki, a w mojej głowie jedna myśl - nuuuda. Zazwyczaj stronię od takich książek, ale tym razem postanowiłam zaryzykować. Czy tym razem opłaciła się moja chciwość na słowo pisane?
...................................................................................................................................................................
Zdecydowanie tak!

To moje pierwsze spotkanie z M.Elsbergiem. Moja dotychczasowa wiedza na jego temat ograniczała się do świadomości, że napisał "Blackout".

Niezwykle cenię sobie autorów, którzy pod przykrywką napisania thrillera potrafią przemycić naukowe teorie i treści. Muszę przyznać, że autor ma w tym zakresie niebywały talent. Potrafi zaciekawić i jednocześnie sprawić, że nawet największe matematyczne beztalencie zaczyna liczyć, a mało tego sprawia mu to przyjemność. Nie chciałabym zdradzać fabuły książki, ale mogę powiedzieć jedno. Tu się naprawdę dzieje. Bogactwo, szmery, bajery, profesjonalni ochroniarze, broń. Wszystko w tle protestów przeciwko wyzyskowi najbiedniejszych i nagle...pojawia się przypowieść o chłopach (wiem, że sam autor używa pojęcia opowieść, ale według mnie przypowieść w kontekście całości lektury brzmi dużo lepiej). Nie wiem co jest bardziej ciekawe, same losy bohaterów, którzy naprawdę dadzą się lubić, czy odkrywanie znaczenia przypowieści. Mnie się książka podobała i zdecydowanie polecam dalej!

"Chciwość"
Marc Elsberg
Wydawnictwo W.A.B.
Premiera: 30.10.2019 r.

poniedziałek, 14 października 2019

Wyrok skazujący serię z Chyłką

Cykl Joanna Chyłka jest jak uzależnienie. Bardzo złe uzależnienie. Biorąc do ręki kolejny tom, wiesz że będzie źle, ale jednocześnie nie możesz się powstrzymać...Mało tego, po przeczytaniu, masz świadomość, że sięgniesz po serię znowu. Nie wiem, jak będzie tym razem. "Wyrok" można określić jednoznacznie - to złoty strzał autora. Drodzy Państwo, tak kiepsko jeszcze nigdy nie było. Zacznijmy jednak od początku.

Po wielu latach Kordian zdaje egzamin zawodowy i czeka go pierwsza wielka sprawa. Ma bronić siedemnastolatka, który został oskarżony o zabójstwo dwóch kolegów ze szkoły. Nawet Chyłka uważa, że tej sprawy nie da się wygrać. Nie będzie niespodzianką ani specjalnym zdradzaniem fabuły, kiedy napiszę że sprawa w pewien sposób łączy się z Piotrem Langerem. Stary schemat autora. Co jednak poszło nie tak?

Wszystko! Naprawdę nie mogę znaleźć w tej pozycji żadnego plusa. Oddzielając oczywiście wszystkie absurdy, do których przyzwyczaił nas autor w poprzednich częściach, akcji brakuje jakiejkolwiek dynamiki. Czyta się to topornie, raz po raz sprawdzając ile stron nam jeszcze zostało. Błędem było również rozdzielenie na kartach książki wspólnego działania Chyłki i Zordona. Zordon nie istnieje bez Chyłki - bo staje się rozmiękłą ciapą,  a Chyłka nie istnieje bez Zordona. A co do samej Chyłki...Nie ma nawet śladu, po pewnej siebie kobiecie, która z uroczą a zarazem siarczystą ironią potrafi skomentować wszystko. Teraz mamy do czynienia z wulgarnym, wrednym babskiem, który nie szanuje nikogo i niczego.

Po raz pierwszy mam naprawdę wątpliwości, czy sięgnę po kolejną część. Czytając zakończenie ma się wrażenie, że tego nie da się już reanimować.

wtorek, 8 października 2019

Kiedy Twoje wyobrażenie o dalszych losach głównej bohaterki...

Znasz to uczucie, kiedy Twoje wyobrażenie co do dalszych losów bohaterki całkowicie rozmija się z tą przedstawioną przez autorkę?

Kiedy tylko dowiedziałam się o "PS Kocham Cię na zawsze", postanowiłam przeczytać jeszcze raz "PS Kocham Cię". Bezpośrednio po przeczytaniu pierwszej części, zaczęłam czytać jej kontynuację. Szczerze mówiąc zupełnie inaczej wyobrażałam sobie dalsze losy Holly, przeżyłam ogromne rozczarowanie i myślę, że właśnie to wpłynęło na mój cały odbiór książki.

Minęło już siedem lat od śmierci Gerry'ego. Kiedy wydaje się już, że Holly pogodziła się ze śmiercią męża i na nowo próbuje ułożyć sobie życie, niespodziewanie  przeszłość powraca ze zdwojoną siłą. Po udziale w podcaście,  w którym Holly dzieli się swoimi doświadczeniami po śmierci męża, jedna ze słuchaczek zainspirowana pomysłem z pozostawieniem listów dla bliskich postanawia założyć klub "PS Kocham Cię".

Nie jestem przekonana, czy ciemna, depresyjna jesień jest dobrą chwilą na premierę tej książki. Przede wszystkim pozycja ta jest bardzo nierówna. Momentami radosna, na przemian wzruszająca i wkurzająca, ale jak dla mnie jest po prostu smutna. Zbyt duży natłok smutnych chwil na 445 stronach. Książka, która chyba z założenia autorki miała dawać nadzieję, w mojej ocenie jest po prostu przygnębiająca.

W całej opowieści zabrakło mi również większej obecności przyjaciółek Holly - Sharon i Denise i członków jej rodziny. Wszyscy  potraktowani są bardzo marginalnie, stanowią malutki dodatek, a szkoda...Być może to bardziej ożywiłoby książkę, wyrwałoby ją z pasma smutku. Bardzo pozytywnie oceniam natomiast nową postać Ginikę. Ta twarda dziewczyna, nawet w trudnych chwilach potrafi wziąć się w garść, a jej szczere i zabawne uwagi wpuściły niezbędne do książki promienie słońca.

Jedno się jednak nie zmieniło, Holly jest tak samo wkurzająca!

"PS Kocham Cię na zawsze"
Cecelia Ahern
Wydawnictwo Akurat/ Muza S.A.
Premiera: 16.10.2019 r.

czwartek, 3 października 2019

W oczekiwaniu na kontynuację

Gdy tylko usłyszałam o kontynuacji "PS Kocham Cię" postanowiłam przypomnieć sobie pierwszą część. Od jej wydania minęło już 15 lat i pewnie wtedy czytałam ją po raz pierwszy. Przyznam szczerze, że jedyne co pamiętałam od tamtej pory to pomysł na pozostawienie listów przez męża.

Holly i Gerry to przykład trzydziestolatków, którzy tworzą małżeństwo oparte na przyjaźni. Znają się od dziecka i stanowią nierozłączną parę. Niespodziewanie w ich małżeńską sielankę wkrada się choroba Gerry'ego. Niestety mężczyzna umiera, ale...pozostawia po sobie listy kierowane do Holly. Jeden na każdy miesiąc. Czy to pomoże Holly przetrwać pierwszy rok po śmierci męża?

Mam mieszane uczucia, co do tej książki. To naprawdę niezwykły pomysł na oparcie książkowej historii o listy pozostawione przez ukochanego na wypadek jego śmierci. Mam jednak problem z odbiorem głównej bohaterki, momentami była po prostu denerwująca. Wbrew pozorom najmocniejszym ogniwem książki jest jej "tło". Bardzo polubiłam całą rodzinę Holly i jej przyjaciółki. Rzadko kiedy udaje się autorom wykreować tak ogromne rodzinne ciepło i oddanie przyjaciółek bez zbędnego napuszenia i sztuczności.

Dziś zaczęłam czytać "PS Kocham Cię na zawsze", ale bardziej od losów Holly interesują mnie perypetie życiowe jej przyjaciółek i rodziny.

"PS Kocham Cię"
Cecylia Ahern
Wydawnictwo Akurat (Wydawnictwo Muza SA"


wtorek, 24 września 2019

To było tak dobre...

To było tak dobre, że to czerwone tło powinno być obwieszone świątecznymi lampkami, a z oddali powinien się nieść dźwięk fajerwerków...Ale nie przystoi to mojemu ascetycznemu klimatowi bloga, a przede wszystkim inteligencji tej książki. To nie był cyrk, a prawdziwa literacka uczta.

Marek Deutsch to warszawski niespełniony plastyk po trzech rozwodach. Żyje z dnia na dzień, łapiąc się różnych fuch. Pewnego dnia zgłaszają się do niego dwaj adwokaci z propozycją odzyskania rodzinnej schedy - nieruchomości na rumuńskiej Bukowinie. W tym celu główny bohater musi wyruszyć na Ukrainę i Rumunię celem uzyskania dokumentów wykazujących ciągłość spadkobrania. W trakcie poszukiwań Marek Deutsch odkrywa różne niekoniecznie wygodne fakty o swoich przodkach.

To była czysta przyjemność wyruszyć z Markiem (celowo używam tylko imienia, bo w trakcie tej wspólnej podróży bohater- czytelnik zdążyliśmy się zaprzyjaźnić) w podróż. Jego niezwykle celne spostrzeżenia i obserwacje niejednokrotnie mnie rozbawiały bądź skłaniały do refleksji. Uwielbiam bohaterów charakteryzujących się sporą dawką autoironii. Inteligentnych, ale jednocześnie pogubionych życiowo. Sporą sympatię budzili również napotykani na drodze kompletnie obcy dla bohatera ludzie, którzy w miarę swoich możliwości próbowali mu pomóc, a rozbawienie "dzierżący" niezbędne dokumenty. Można sobie jedynie życzyć więcej takich lektur.

Muszę szybko nadrobić zaległości i przeczytać "Solfatarę"

"Deutsch dla średnio zaawansowanych"
Maciej Hen
Wydawnictwo Literackie

środa, 18 września 2019

To nie były czary. Pensjonarska lektura o Alicji.


Jak już kiedyś wspominałam, zawsze czytam kilka książek równocześnie. Zazwyczaj jest to jedna "papierowa" lektura i jedna "kindlowa". Na Kindlu obowiązuje zasada: przemiennie książka najstarsza z listy i najnowsza. . Często, gdy sięgam po najstarszą nie pamiętam już, co mną kierowało przy zakupie ;) Podejrzewam, że  "Alicja w krainie czasów - Czas zaklęty" to po prostu skojarzenie z ulubioną Alicją z Krainy Czarów.

Tytułowa Alicja to owoc płomiennego romansu hrabiego Jana Księgopolskiego i służącej Natalii. W tym samym czasie rodzi się również prawowity potomek hrabiego. Zdesperowana służąca zrobi wszystko, żeby hrabia pokochał jej dziecko mocniej. Nie zawaha się nawet przed użyciem czarów. Jak można się domyśleć syn hrabiego umiera parę dni po porodzie, a książka skupia się na losach Alicji.

Muszę przyznać, że pomimo tej jakże oczywistej treści, początkowo książkę czytało mi się świetnie. Doskonale odwzorowane życie w  XIX podwarszawskim dworku, a do tego odrobina zaklęć, postać miejscowej znachorki i zmanierowanej żony hrabiego.  Po jakimś czasie postępowanie bohaterów zaczęło mnie jednak drażnić, a w tym wszystkim było mi żal małej Alicji. Zresztą jej postać później też zaczęła mnie denerwować - zrobiła się z niej "taka stara maleńka".  Początkowy zachwyt zamienił się w znudzenie, a treść zamieniła się w pensjonarski nurt. Nie mogę jednak powiedzieć, że jest to słaba książka. To raczej taka typowa "średniawka"- z nudów można przeczytać. Tak właśnie podejdę do drugiego tomu. Może kiedyś przeczytam, ale nie jest to pozycja do umieszczenia na liście do obowiązkowego przeczytania.

"Alicja w krainie czasów - Czas zaklęty"
Ałbena Grabowska
Wydawnictwo Zwierciadło



niedziela, 8 września 2019

Kiedy po kilkudziesięciu stronach wiesz, kto jest mordercą...

Byłam niezwykle podekscytowana kiedy dowiedziałam się, że akcja kryminału- mojego ulubionego gatunku literackiego dzieje się w Sopocie - miasta, w którym niejednokrotnie bywałam i doskonale znam. I to by było na tyle z mojej ekscytacji...

Dwie podobne zbrodnie na przestrzeni lat: ciała dwóch młodych kobiet o tym samym typie urody odnalezione na sopockiej plaży. Czy coś w rzeczywistości łączy te zbrodnie, czy to ten sam sprawca, czy naśladowca - te pytania zadaje sobie prowadzący sprawę prokurator Bilski.

Spodziewałam się naprawdę dobrej lektury, ale już po kilkudziesięciu stronach odkryłam, kto stoi za morderstwami. Niestety schemat goni schemat, a schematy stereotypy. Sopot kojarzony wyłącznie z zakrapianymi imprezami, działaniami trójmiejskiej mafii. To wszystko już niestety było, a cała intryga również pozostawia wiele do życzenia. Bywały takie fragmenty książki, gdzie bezbłędnie wiedziałam co będzie dalej.  Zero napięcia, zero zaskoczeń.

Na plus mogę dodać, że pomimo licznych niedociągnięć, czytało się książkę całkiem przyjemnie. Dam jeszcze autorce szansę i z pewnością sięgnę po kolejną część.

"Kolory zła. Czerwień"
Małgorzata Oliwia Sobczak
Wydawnictwo W.A.B.


sobota, 7 września 2019

Więcej niż słowa - 44 prawdziwe historie powstańczej miłości

Zawsze mam problem z oceną prawdziwych historii przeniesionych na karty książki. Przecież to nie inwencja autora, tylko opisanie losów najczęściej obcych ludzi, które kojarzy mi się w znacznej mierze na odtwórczej pracy, szukaniu dokumentów źródłowych, wielogodzinnym spędzaniu czasu w bibliotece. Jak to sobie często myślę "nie trzeba dużego talentu literackiego, wystarczy znalezienie dobrej historii i ciężka praca". Czy tak było tym razem?

Od czasów szkolnych  interesuje się historią, głównie średniowieczem i czasami okupacji w Polsce. Na drugi plan schodzą jednak struktury, strategie, bitwy.  Coś co mnie naprawdę fascynuje to życie codzienne. Życie zwykłych ludzi to jest prawdziwa historia. Gdy tylko pojawiły się pierwsze zapowiedzi książki "Miłość 44" opisującej historie powstańczej miłości, wiedziałam że muszę ją przeczytać.

Autorka w swojej najnowszej pozycji przedstawia losy warszawiaków bez względu na ich pochodzenie społeczne, wykonywany zawód czy też  status osoby powszechnie rozpoznawanej - artystów, poetów. Część z tych historii była mi już doskonale znana, ale nie każdy czytelnik musi być miłośnikiem historii okupowanej stolicy. Główną zaletą tej książki, jest właśnie to, że trafi w gusta większej grupy odbiorców, nie tylko miłośników historii.

 Autorce udała się rzecz niezwykła. Ta pozycja to nie jest tylko studium historyczne (ale trzeba podkreślić, że przypisy stanowią bardzo bogatą bazę bibliograficzną), ale to przede wszystkim studium ludzkich emocji, wskazujących na różne oblicza miłości. Z kart powieści wyłania się radość, rozpacz, odwaga, troska o drugiego człowieka, miłość rodzica, niepewność i strach. Najważniejsze jednak jest to, że pomimo przedstawienia takiego ogromu emocji, autorka nikogo nie ocenia. To jest dopiero prawdziwa sztuka.

"Miłość 44"
Agnieszka Cubała
Wydawnictwo: Prószyński Media Sp. z o.o.



poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Sam pomysł nie starczy do napisania książki

Jedyną zaletą tej książki jest to, że jest krótka. Nie nazwałabym nawet tej treści książki. Jak dla mnie jest to raczej szkic/projekt.

Historia opowiedziana z perspektywy dwóch bohaterów. Mikołaj Popławski, mężczyzna który co 48 godzin traci pamięć, budzi się w nieznanym domu nad Bałtykiem. Po jakimś czasie odkrywa, że w piwnicy domu przebywa skrępowana naga kobieta. Gabriela Kraus matka zaginionej kobiety, która mierzy się z demonami przeszłości (niestety możemy się tylko domyślać o jakie traumy chodzi).

To by było na tyle - cała treść okraszona bełkotem bohaterów. Jest jeszcze jeden smaczek- o tym o co tak naprawdę chodziło w całej historii dowiadujemy się z posłowia.

"Inna"
Max Czornyj
Wydawnictwo Filia

niedziela, 25 sierpnia 2019

Jedz, kochaj i...czytaj


Są takie książki, które intrygują mnie od pierwszych słów, z każdą kolejną stroną wciągają coraz bardziej, aż całkowicie zatapiam się w jej treści. Nazywam je "przepysznymi lekturami". "Miasto dziewcząt" to zdecydowanie przepyszna lektura.

Lata czterdzieste ubiegłego wieku. Główna bohaterka Vivian właśnie została wyrzucona z prestiżowej uczelni. Za karę rodzice wysyłają ją do Nowego Jorku, gdzie trafia pod skrzydła niezwykle sympatycznej i przebojowej ciotki Peg - właścicielki podupadającego teatru rewiowego. Coś co miało być karą zamienia się w niezwykłą przygodę. Vivian poznaje niezwykłe postaci: przyjaciół ciotki ze świata teatru, tancerki, muzyków. W dzień zajmuje się przygotowaniem teatralnych kostiumów, a szalone nowojorskie wieczory i noce należą do niej. Któregoś dnia popełnia jednak błąd, który zaważy na całym jej życiu.

Szczerze mówiąc, przeżyłam bardzo miłe zaskoczenie. Opis  fabuły w żaden sposób nie zapowiada doskonale odzwierciedlonego nowojorskiego klimatu lat czterdziestych, charyzmatycznych postaci, wciągającej akcji. Ta książka naprawdę dostarcza sporo emocji.  Pod pozorem lekkiej historii, autorka w doskonały sposób przemyca przesłanie, że świat nie jest czarno-biały, a każdy człowiek ma prawo do własnej definicji szczęścia. 

"Miasto dziewcząt"
Elizabeth Gilbert
Dom Wydawniczy Rebis
Premiera: 04.09.2019 r.

czwartek, 15 sierpnia 2019

Nie musisz być idealną mamą, żeby być mamą kochaną

"The New York Times" uznał ją za przezabawną. Naprawdę? Jest to ostatnie określenie, które przychodzi mi na myśl po lekturze. Co nie znaczy, że jest to książka zła. Ja bym ją raczej określiła jako rodzinną-ciepłą.
Bernadette niezwykle inteligentna i agorafobiczna mama przeuroczej Bee i tata pracujący w Microsofcie. Cała rodzina ma się wybrać na wycieczkę na Antarktydę w ramach nagrody za świetne świadectwo Bee. To nie mogło się udać, ale czy tak naprawdę musiało? Cała historia została przedstawiona w nietypowy sposób, za pomocą maili, notatek, listów.

Miałam spore problemy z oceną tej książki. Nie ukrywajmy, nie jest to wybitna literatura, ale czyta się świetnie. To nic, że nie popieram kroków podejmowanych przez większość bohaterów, ale i tak wszystko jest napisane w takim stylu, że darzę ich sympatią. Naprawdę ich polubiłam.
Nie wiem, czy to wpływ zbliżającej się ekranizacji książki, ale mam wrażenie że cała książka została napisana "pod scenariusz filmowy". Mam nadzieję, że domyślacie się o co mi chodzi. Krótkie rozdziały niczym sceny , filmowe dialogi. Zastanawiam się, czy to zamierzony zabieg, czy po prostu taki styl, bo autorka pisze również scenariusze.

Skąd zatem tak wysoka ocena książki?
Ta książka pod pozorem lekkości w doskonały sposób przedstawia obraz współczesnej rodziny i zawiera w sobie jedno bardzo uniwersalne przesłanie dla mam : Nie musisz być idealną mamą, żeby być mamą kochaną.

"Gdzie jesteś, Bernadette?"
Maria Semple
Wydawnictwo W.A.B.

niedziela, 11 sierpnia 2019

CIA, narkotyki, mroczne tajemnice Hollywood


"Moje prywatne śledztwo kręciło się wokół niego [Mansona], lecz on sam nie miał dla mnie większego znaczenia". To zdanie autora chyba w najlepszy sposób obrazuje o czym tak naprawdę jest ta książka. Dziennikarz Tom O'Neil poświęcił 20 lat swojego życia na zbadanie okoliczności bestialskich morderstw popełnionych przez Charlesa Mansona i jego Rodzinę. A wszystko zaczęło się tak niewinnie w 1999 roku propozycją napisania artykułu na 30 rocznicę zbrodni w domu przy Cielo Drive. (w tym roku mija 50 rocznica). 
Sięgając po książkę liczyłam na studium dotyczące psychiki Mansona, pobudek którymi kierował się zlecając zbrodnie, okoliczności zawiązania jego sekty - Rodziny. Tymczasem dostałam bardzo szczegółową analizę dotyczącą ówczesnego życia Hollywood, tajnych akcji prowadzonych przez CIA, nie do końca legalnych badań prowadzonych po podaniu często nieświadomym tego osobom LSD i innych narkotyków. Sam autor przyznaje, że ilość informacji, do których dotarł była dla niego sporym zaskoczeniem. Jestem pod ogromnym wrażeniem ogromu pracy, która została wykonana. Książka jest dość obszerna, ma bardzo dużo wątków,ale czyta się ją świetnie, niczym powieść sensacyjną. Niektóre ze wskazanych informacji "śmierdzą na odległość" teoriami spiskowymi, ale najważniejsze jest, że sam autor ma tego świadomość i stara się zachować zdrowy rozsądek. Na kartach książki walczy sam ze sobą, żeby nie popaść w paranoję i w jak najbardziej rzetelny sposób przedstawić informacje, do których dotarł.

"Manson CIA, narkotyki, mroczne tajemnice Hollywood"
Tom O'Neill, Dan Piepenbring
Wydawnictwo Akurat/MUZA SA

sobota, 10 sierpnia 2019

Idzie...Nowe idzie...


Już jutro pierwsza recenzja po bardzo długiej przerwie. Dziś przedstawiam moją nową kolorową skalę ocen. Proszę docenić moją inwestycję w kolorowe kartki ;)
Nie znajdziecie u mnie na zdjęciach zasuszonych róż, nabojów czy innych niedźwiadków. Czysty minimalizm. Tylko książka/Kindel na tle kolorowej kartki sfotografowane komórką.
Jak mówią moje córki "Idzie...nowe idzie". Zegar tyka, jutro czas start.

Skala:
czarny - książka beznadziejna/niedoczytana
żółty -da się przeczytać, ale są dużo lepsze książki
zielony - książka, która dobrze rokowała, ale ostatecznie coś poszło nie tak
pomarańczowy - bardzo dobra
czerwona - rewelacyjna ( a dlaczego akurat ten kolor? - bo to mój ulubiony)