niedziela, 1 grudnia 2019

Mała książka wielkich spraw

Podeszłam do niej z ogromną ciekawością i jeszcze większą dozą podejrzliwości. Oczywistym dla mnie jest, że każda kochająca matka uważa, że jej dziecko jest najpiękniejsze, najmądrzejsze i w ogóle wow. A ja nie miałam ochoty czytać laurki wystawionej przez matkę swojemu dziecku. Naprawdę mam ciekawsze rzeczy do roboty. 

Nie chciałam też czytać poradnika jak wychować wspaniałe dziecko. W tym przypadku mogłybyśmy sobie podać z autorką rękę, obie stronimy od poradników, kierując się intuicją w kontaktach z własnymi dziećmi. 

Cała historia, a raczej zbiór "scenek sytuacyjnych" z życia matki i dziecka urzekła mnie i rozbawiła. Nie ma tu miejsca na idealne życie, jest za to ogrom miłości, który wypełnia wszystkie strony nawet w chwilach wściekłości czy nawet frustracji autorki. 

Mam jednak małe zastrzeżenia i są one całkowicie subiektywne. Z moją naturą do nieuzewnętrzniania się publicznie, nie zdecydowałabym się na opisywanie własnych historii, a co dopiero historii mojego dziecka. 
Alergicznie wręcz też podchodzę do  nazywania przez kobiety swoich mężów Starymi. Dla mnie nie jest to śmieszne, tylko żenujące. 

"Krysia. Mała książka wielkich spraw"
Michalina Grzesiak
Czwarta Strona Grupa Wydawnictwa Poznańskiego sp. z o.o.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz