poniedziałek, 14 października 2019

Wyrok skazujący serię z Chyłką

Cykl Joanna Chyłka jest jak uzależnienie. Bardzo złe uzależnienie. Biorąc do ręki kolejny tom, wiesz że będzie źle, ale jednocześnie nie możesz się powstrzymać...Mało tego, po przeczytaniu, masz świadomość, że sięgniesz po serię znowu. Nie wiem, jak będzie tym razem. "Wyrok" można określić jednoznacznie - to złoty strzał autora. Drodzy Państwo, tak kiepsko jeszcze nigdy nie było. Zacznijmy jednak od początku.

Po wielu latach Kordian zdaje egzamin zawodowy i czeka go pierwsza wielka sprawa. Ma bronić siedemnastolatka, który został oskarżony o zabójstwo dwóch kolegów ze szkoły. Nawet Chyłka uważa, że tej sprawy nie da się wygrać. Nie będzie niespodzianką ani specjalnym zdradzaniem fabuły, kiedy napiszę że sprawa w pewien sposób łączy się z Piotrem Langerem. Stary schemat autora. Co jednak poszło nie tak?

Wszystko! Naprawdę nie mogę znaleźć w tej pozycji żadnego plusa. Oddzielając oczywiście wszystkie absurdy, do których przyzwyczaił nas autor w poprzednich częściach, akcji brakuje jakiejkolwiek dynamiki. Czyta się to topornie, raz po raz sprawdzając ile stron nam jeszcze zostało. Błędem było również rozdzielenie na kartach książki wspólnego działania Chyłki i Zordona. Zordon nie istnieje bez Chyłki - bo staje się rozmiękłą ciapą,  a Chyłka nie istnieje bez Zordona. A co do samej Chyłki...Nie ma nawet śladu, po pewnej siebie kobiecie, która z uroczą a zarazem siarczystą ironią potrafi skomentować wszystko. Teraz mamy do czynienia z wulgarnym, wrednym babskiem, który nie szanuje nikogo i niczego.

Po raz pierwszy mam naprawdę wątpliwości, czy sięgnę po kolejną część. Czytając zakończenie ma się wrażenie, że tego nie da się już reanimować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz