środa, 18 grudnia 2019

Za mało Salander w Lisbeth


Ta książka to idealny przykład, że nie każda seria powinna być kontynuowana przez innego autora. O ile jeszcze "Co nas nie zabije" D. Lagercrantza trzymało jako taki poziom, to ta część to jedno wielkie nieporozumienie. 

Kiedy Holger Palmgren wspomina Lisbeth Salander o starych, tajemniczych dokumentach, Lisbeth ma przeczucie, że w końcu uda jej się odkryć całą prawdę o swojej przeszłości. 

Czy ta część rzeczywiście zbliża nas choć trochę do poznania całej historii Lisbeth? Niestety, ale mam wrażenie że autor potraktował głównych bohaterów Salander i Mikaela Blomkvista w sposób marginalny, w mojej ocenie zostali wręcz wykorzystani.  Pojawiają się nowi bohaterowie, którzy praktycznie przejmują całą historię. Z przykrością muszę stwierdzić, że gdyby powieść nie była pisana "pod szyldem" Millennium utonęłaby w odmętach innych kiepskich powieści. 

To nie jest już ta sama głęboka historia stworzona przez Stiega Larssona, zawierająca w sobie przedstawienie jakieś idei, nurtu. Zaciekawiająca czytelnika. Historia stworzona przez D. Lagercrantza jest nudna i niespójna. Największą jednak wadą jest w niej tak rzadka obecność Salander. Brakowało mi jej buntu,sprytu i złośliwości. Szczerze mówiąc, gdybym z wyprzedzeniem nie kupiła "Tej, która musi umrzeć", nie miałabym ochoty przeczytać jak skończył się cały cykl. Mam nadzieję, że ostatnia część to nie jest totalny upadek, o czym przekonam się już wkrótce. 

"Mężczyzna, który gonił swój cień"
David Lagercrantz
Wydawnictwo Czarna Owca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz