niedziela, 2 października 2022

To mogła być dobra historia, ale...

 


Empatajzery - urządzenia, które mogą nagrywać i odtwarzać emocje. To była cała moja wiedza, zanim sięgnęłam po książkę. I już na samym początku przeżyłam rozczarowanie i zagubienie jednocześnie. Trafił we mnie totalny chaos. Bez żadnego wstępu i wyjaśnienia znalazłam się niemal w środku historii. Wiele faktów naraz, bohaterowie raz wymieniani z nazwiska, raz z imienia. Szczerze mówiąc ostatkiem woli, przebrnęłam przez pierwsze kilkanaście stron. Czy warto było się tak męczyć?

W ostatecznym rozrachunku, myślę że tak. Przedstawiona wizja świata po katastrofie ekologicznej była całkiem nieźle wykreowana, dawała do myślenia. Zauważyłam jednak, że autorka ma pewien problem, który rzucał się w oczy przez całą książkę. W jej głowie istnieje bardzo dobrze dopracowana koncepcja, ciekawi bohaterowie, jednak przedstawia ich w taki sposób jakby czytelnik wcześniej poznał założenia i mówiąc w skrócie przed czytaniem wiedział "kto jest kim". Tymczasem zbyt wiele czasu poświęciłam na rozgryzanie poszczególnych dzielnic, domyślaniem się kim są Przebudzeni czy Kapuściani, przez co cała historia i refleksje z nią związane się rozmyły.



"Empatajzer"
Aleksandra Borowiec
Wydawnictwo Zysk i S-ka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz