W trakcie "afery Parafila" broniłam autora. Od "Zwrotnika" oczekiwałam zatem fajerwerków. Niestety bardzo mocno się zawiodłam.
Tym razem Witek Weiner ma osobisty interes w rozwiązaniu sprawy. Okazuje się bowiem, że prowadzone przez Helgę Sawicką śledztwo w sprawie podrzuconego oskórowanego dziecka, może mieć związek z jego ojcem i założoną przez niego wspólnotą.
Czytając miałam wrażenie, że ta historia to takie niezbyt udane połączenie Przemysława Piotrowskiego i Marcina Dudzińskiego ( to pewnie w znacznej mierze przez akcje prowadzoną w Częstochowie). Wszyscy trzej autorzy dość mocny akcent kładą na panoszące się w polskim kościele zło. Przemysław Piotrowski jednak zbyt duży akcent kładzie na nikomu niepotrzebne opisy przemocy, a Marcin Dudziński jest po prostu nudny. I to właśnie te cechy przejął z miernym skutkiem Bartek Rojny.
To mogła być ciekawa historia. Wszystko jednak stało się zbyt "kwadratowe", mało odkrywcze. Wydaje mi się, że pomimo licznych przekleństw bohaterów, zabrakło im w działaniu ikry. Cała historia jest mało dynamiczna, wciąga tylko momentami. Wolałabym, żeby autor bardziej skupił się na wątkach związanych z mechanizmem funkcjonowania sekt.
"Zwrotnik"
Bartek Rojny
Wydawnictwo Chilli Books
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz