Wystarczy poruszyć tylko jedną deseczkę boazerii i zewsząd pojawiają się robaki. Skrywane rodzinne sekrety wypełzają w najmniej oczekiwanym momencie... i nie można ich już zatrzymać. Akcja książki dzieje się w latach 90 -tych w Bydgoszczy. Młoda dziewczyna znajduje w lesie zwłoki mężczyzny. Już na pierwszy rzut oka, widać że było to morderstwo. Sprawca podpisuje swoją ofiarę i na jej ciele pozostawia tajemniczy napis. Sprawę prowadzi komisarz Bondys wraz z dwoma młodymi policjantami.
To był naprawdę dobry kryminał bez żadnych niepotrzebnych udziwnień. Z pozoru same śledztwo nie było dynamiczne, a jednocześnie było bardzo wciągające i książkę czytało się błyskawicznie. Kolejne robaki wychodzące ze ściany - nowe tropy. To nie było idealnie poprowadzone postępowanie, zdarzały się pomyłki i puste tropy. Popełniane zbrodnie były bardzo brutalne, ale jednocześnie ich opis nie wzbudzał niepotrzebnej odrazy. Napisane z ogromnym wyczuciem.
Polubiłam się z komisarzem Bondysem. Jak to w kryminałach bywa, skrywa swoje tajemnice i demony, ale jednocześnie wzbudza sympatię. Samo rozwiązanie i tu największy plus dla autorki, pokazuje że nic nie jest czarno - białe i daje bardzo dużo do myślenia. To nie jest prosta sztuka, a ta książka to przecież debiut.
Z niecierpliwością czekam na drugą część, bo jak to u mnie bywa, to zawsze test dla autora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz