środa, 29 lipca 2020

W dobrym chyłkowym stylu



Po  paru kiepskich częściach "Joanny Chyłki" miałam praktycznie zerowe oczekiwania wobec tej części. Nastawiałam się na kolejny zbitek absurdalnych zdarzeń podszytych nutami melodramatu zaczerpniętymi z telenoweli. Na szczęście moja ciekawość zwyciężyła.

Zrozpaczony Zordon już od paru miesięcy nie miał wiadomości od zbiegłej z kraju Chyłki. Dni upływają mu na łykaniu xanaxu i stwarzaniu pozorów wykonywania pracy w kancelarii. Niespodziewanie otrzymuje upoważnienie do obrony od Witalija Demczenko. Obywatel Ukrainy budzi się niemal po półtorarocznej śpiączce i nie pamięta niczego, oprócz tego że ma wiadomość dla Zordona od Chyłki.

Ten post miał mieć tytuł "Powrót do dobrego chyłkowego stylu". Byłby jednak niezwykle krzywdzący dla autora. Ta część utrzymana jest w starym poczciwym chyłkowym klimacie z pierwszych części, jest jednak od nich zdecydowanie lepsza. Czytam całą serię od samego początku i po raz pierwszy mam wrażenie, że autor dojrzał, jego styl jest zdecydowanie lepszy. W tej części Remigiusz Mróz w niewymuszony, swobodny sposób żongluje emocjami. Są momenty niedowierzania i ciekawości, ironia i cięte riposty we własnym autorskim kierunku. A przede wszystkim w końcu  w sposób  autentyczny pisze o uczuciach, tak że czasami łezka kręci się w oku.

Autor bardzo wysoko postawił sobie poprzeczkę, mam nadzieję że w następnej części utrzyma ten dobry poziom. 

"Ekstradycja"
Remigiusz Mróz
Wydawnictwo Czwarta Strona


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz