poniedziałek, 19 grudnia 2022

Tekturowi bohaterowie

 




Czytając "Ukochane dziecko" zastanawiałam się, czy książka jest napisana takim twardym bezosobowym językiem, czy to wina tłumaczenia. Nie zdziwiło mnie więc, że autorka jest Niemką. To właśnie brzmienie języka niemieckiego kojarzy mi się brakiem miękkości, twardą wymową. Dokładnie tak prowadzona jest narracja w całej książce - sucha, bezemocjonalna.

Lena wraz z dwójką dzieci mieszka w lesie, w szałasie z zabitymi oknami. Rytm ich życia jest ściśle określony przez jej porywacza i jednocześnie ojca dzieci. Któregoś dnia, Lenie udaje się uciec.

Całą historię poznajemy z perspektywy różnych bohaterów: Leny, Hannah (córki Leny) oraz Matthiasa. Niestety, ale żaden z bohaterów mnie nie ujął, wszyscy zachowują się jak wycięte z tektury postaci. Największe zarzuty mam do kreacji Hannah, w mojej ocenie jest na siłę "udziwniona". Autorka poszła po najmniejszej linii oporu, myśląc że dla stworzenia postaci dziecka, które całe życie nie miało kontaktu ze światem wewnętrznym, wystarczające jest żeby mówiło językiem encyklopedycznym. Z kolei Matthias nie zachowuje się jak zrozpaczony ojciec, a raczej mężczyzna żądny zemsty. Wszyscy dla mnie byli antypatyczni, dlatego bardzo męczyłam się przy czytaniu.

Drobnym zaskoczeniem było dla mnie zakończenie, ale nie można go określić jako spektakularne i zapadające w pamięć. 

"Ukochane dziecko"
Romy Hausmann
Wydawnictwo W.A.B.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz