niedziela, 9 stycznia 2022

Nie jestem czytelniczą idiotką

 


Kiedy po mniej więcej 30 stronach thrillera domyślasz się już zakończenia...Kiedy w trakcie czytania orientujesz się, że autor ma zerowe pojęcie o ciąży bliźniaczej, a w takiej ciąży jest właśnie główna bohaterka...Kiedy ta główna bohaterka nie jest ani naiwna ani głupia, ale nie bójmy się w tym przypadku tego słowa,  ale po prostu tępa...

Zuza ma 34 lata. Wychowała się w sierocińcu. Niedawno oszukał ją partner i pozostawił z milionowymi długami...i brzuchem. Zuza za pół roku ma urodzić bliźniaczki. I wtedy pojawia się Marek. Ideał, który gotów jest uznać dzieci Zuzy i wspólnie z nią wychować. Marek z Zuzą przeprowadzają się do rodzinnej wsi Marka. Większej dziury trudno szukać na mapie. 

To podobno miał być thriller, w dodatku nietypowy, bo autor pisze całą książkę z perspektywy kobiety. Książka rzeczywiście porusza trudny współczseny temat, nie będę zdradzać jaki, bo szybko i tak się domyślicie w trakcie lektury. Gusta są różne, można dyskutować czy to wciągający thriller, czy po prostu do bólu przewidywalny. Jest już wiele opinii w tym zakresie, nie będę się więc powtarzać.

Dla mnie jednak ta książka jest po prostu szkodliwa i dziwię się, że wśród opinii wielu jej czytelników, nie spotkałam się z tym, żeby ktoś poruszył kwestię, o której zaraz napiszę. Tak jak już wcześniej wskazywałam, główna bohaterka jest głupsza niż paragraf przewiduje. Ja wszystko rozumiem, jest praktycznie sama na świecie,zaraz zostanie matką i naprawdę chce wierzyć w to, że ktoś pokochał nie tylko ją, ale i jej nienarodzone córki. I tu było ogromne pole do popisu dla autora. Można było naprawdę stworzyć niesamowity i głęboki rys psychologiczny, a nie robić z głównej bohaterki idiotki. Ok, to jestem jeszcze w stanie przeboleć.

 Nie mogę jednak przejśc do porządku dziennego nad sposobem przedstawienia ciąży bliźniaczej. Tak się składa, że sama jestem mamą bliźniaczek, moja ciąża szczęśliwie przebiegła bezproblemowo i mam wspaniałe córki. Nikt jednak nie mówi, że jest to ciąża bardzo wysokiego ryzyka, z punktu widzenia medycznego jest od razu kwalifikowana jako ciąża patologiczna. Jej prowadzenie to nie są rutynowe działania, ale szereg badań, o których nie ma pojęcia kobieta będąca w pojedynczej ciąży. A autor przedstawia jej prowadzenie nawet w łagodniejszy sposób niż zwykłą ciążę. Wiem, nie jest lekarzem, ale mimo wszystko w niewielki choć sposób winien on uświadamiać swoich czytelników.  Zdaje sobie sprawę, że Zuza mogła nie wiedzieć, że jej ciąża nie jest prawidłowo prowadzona, ale z nudów spędzała bardzo dużo czasu w Internecie i mogła się domyśleć, że to nie tak powinno wyglądać. Z jednej strony śmieje się z "wiejskich bab", że nie chodzą do lekarza w ciąży, a z drugiej strony akceptuje badanie ginekologa stetoskopem jako wystarczające w ósmym miesiącu ciąży! 

W mojej ocenie to najsłabsza pozycja autora, pisana jako przerywnik w serii z Igorem Brudnym, niedopracowana i pisana "na szybko".



"Matnia"
Przemysław Piotrowski
Wydawnictwo Czarna Owca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz