poniedziałek, 28 grudnia 2020

Szkatułkowa powieść


Mam swoje ulubione gatunki literackie (fantastyki tam nie ma), ale staram się nie zamykać na nieznane. Bardzo często biorę udział w naborach recenzenckich, właśnie przy książkach, których sama bym sobie nie kupiła. Wysłanie zgłoszenia do tej książki to chyba jedna z lepszych decyzji czytelniczych w tym roku. Śmiem nawet twierdzić, że na zakończenie tego roku, trafiła mi się książka najlepsza.

Zachary Ezra Rawlins - syn wróżbiarki, pewnego dnia w bibliotece trafia na niezwykłą książkę. Nie ma ona autora, wyłącznie tytuł i nie znajduje się w bazie biblioteki. Nie spodziewa się, jaki to będzie miało wpływ na jego życie. W trakcie czytania, zaskoczony odkrywa, że książka opisuje jedno zdarzenie z jego dzieciństwa, kiedy to nie otworzył pewnych drzwi.

Ta książka powstała z miłości i szacunku do literatury. To czuć przy lekturze każdej strony i przy odkrywaniu kolejnych odwołań do innych książek ( w szczególności spodobały mi się odniesienia do "Alicji w Krainie czarów"). Nie jest to też zwyczajna opowieść, ale powieść szkatułkowa. W swojej treści składa się z paru książek, które z zadziwiającą precyzją łączą się w jedną całość.

Te najlepsze przeczytane przeze mnie książki nazywam "pysznymi lekturami". Ta pozycja to niezwykle "pyszna lektura". Przepełniona jest licznymi zakamarkami, tajemnicami i zagadkami. W trakcie czytania, wiedziałam że nie skończy się na jednorazowym przeczytaniu. To taki typ, gdy za każdym razem zwracasz uwagę na coś innego, a każda wcześniejsza lektura pozwala Ci na coraz większe literackie rozsmakowanie.



"Bezgwiezdne Morze"
Erin Morgenstern
Wydawnictwo Świat Książki


środa, 23 grudnia 2020

Urocza pensjonarska powieść


Kiedy zaczęłam ją czytać, miałam wrażenie, że czytam o młodszych (literacko) siostrach Ani z Zielonego Wzgórza. Szybko sprawdziłam i okazało się, że bohaterki "Małych kobietek" są starsze równo o 40 lat.

Akcja powieści dzieje się w Stanach Zjednoczonych w trakcie wojny secesyjnej. W domu zwanym Orchard House od pokoleń mieszka rodzina Marchów. Pani March dzielnie opiekuje się swoimi czterema córkami, podczas gdy mąż i ojciec bierze udział w walkach. Dość sztywna Meg, odważna chłopczyca Jo, kochająca muzykę Beth i najmłodsza Amy dzielnie walczą z biedą i starają się być bogate duchem. Akcja książki trwa równo rok, zaczyna i kończy się Bożym Narodzeniem, w trakcie którego dziewczyny przeżywają liczne przygody. Pani March robi wszystko, żeby wychować swoje córki na dzielne, niezależne kobiety. 

Myślę, że kiedy ta książka została wydana po raz pierwszy, wzbudziła ogromne zainteresowanie i zawierała dość rewolucyjne, jak na tamte czasy poglądy. W chwili obecnej, do niektórych scen podchodzi się z przymrużeniem oka. Najważniejsze jednak jest to, że porady pani March pozostają ponadczasowe, a panujące w Orchard House ciepło i wsparcie wprawia w dobry nastrój. To naprawdę idealna zimowa lektura. Z przyjemnością i ciekawością sięgnę po kolejny tom.



"Małe kobietki"
Louisa May Alcott
Wydawnictwo MG

wtorek, 22 grudnia 2020

W świątecznym klimacie


 

Chyba robię się sentymentalna, bo jeszcze w tamtym roku pisałam, że nie czytam "słodko piernikowych" książek. W tym roku natomiast z ciekawością sięgnęłam aż po dwie pozycje - antologie opowiadań świątecznych polskich autorek: "PS. I życzę Ci dużo miłości" i "Grzeszne święta". Która z nich wypada lepiej?


Rzadko sięgam po typowe obyczajówki, ale autorki "PS...." (słodka antologia) tym razem skradły moje serca. Po niegrzeczne książki (a polskie autorki to już dla mnie zupełna nowość) sięgam rzadko...i no cóż....po lekturze "Grzesznych..... ", chyba już tak pozostanie na długo. O ile w słodkiej antologii trudno tak naprawdę znaleźć słabe opowiadanie ( tylko jedno nie trafiło w mój gust, choć nie było tak do końca złe), o tyle w niegrzecznej antologii trudno mi wskazać, choć jedno naprawdę dobre. W tej mieszance taniości i bezguścia, wybija się jedynie opowiadanie Marty W. Staniszewskiej. Naprawdę świetnie oddany klimat świąt i nietypowy pomysł. Na małe wyróżnienie zasługują również Anna Bellon i Agnieszka Siepielska.

Sięgając po słodką antologię spodziewałam się ciepłych historii z happy endem. Nie spodziewałam się nagłych zwrotów akcji i byłam przygotowana na ich przewidywalność. To wszystko właśnie otrzymałam. Ta lektura była niczym słodki, lekko korzenny pierniczek oblany kwaśnym lukrem. Było wesoło, czasami powracały gorzkie wspomnienia, kwaśne urazy. To wszystko w świątecznej atmosferze. Bardzo ciekawym pomysłem na całą antologię był pomysł wspólnego elementu opowiadań - świątecznej kartki. 

Nie miałam wielkich oczekiwań wobec "Grzesznych świąt". Nie spodziewałam się jednak, że będzie aż tak źle. Całość określiłabym spalonym piernikiem. Wywołanie gorącej atmosfery, raczej nie wyszło naszym autorkom. Śmieszy mnie również to, że akcja większości opowiadań dzieje się za granicą i bohaterzy mają obcobrzmiące imiona. To naprawdę nie wpływa na większą atrakcyjność opowiadania. Większość opowiadań jest bardzo schematycznych i banalnych. Niektóre historie są tak wkurzające, że ledwo przez nie przebrnęłam. Jednym z nielicznych plusów książki jest umieszczenie przez każdą z autorek świątecznego przepisu na końcu opowiadania.


"PS I życzę Ci dużo miłości"
Zbiór opowiadań
Wydawnictwo MUZA S.A.

"Grzeszne święta"
Zbiór opowiadań
Wydawnictwo Akurat/ MUZA S.A.

piątek, 11 grudnia 2020

Dwie silne kobiety w akcji

 


To moje pierwsze spotkanie z autorem. Po przeczytaniu piątego tomu cyklu Tracy Crosswhite mam dość mieszane uczucia. Z ciekawością sięgnę po kolejną część cyklu, ale nie odczuwam żadnej potrzeby do sięgnięcia po poprzednie.

W trakcie prowadzonego śledztwa w sprawie śmiertelnego potrącenia afroamerykańskiego chłopca, Tracy Crosswhite odkrywa, że  głównym podejrzanym jest wojskowy z pobliskiej bazy Marynarki Wojennej. Sprawa wydaje się niemal oczywista. Niespodziewanie, kiedy  jurysdykcję nad sprawą przejmuje wojsko, ginie koronny dowód - nagranie wideo. Równolegle swoje "półprywatne" śledztwo prowadzi jeden z kolegów Tracy - Del.  Jego siostrzenica przedawkowała niezwykle mocną i dotychczas niepojawiającą się w Seattle odmianę heroiny. Bardzo szybko okazuje się, że te dwie sprawy mogą mieć ze sobą związek.

W tym tomie, autor skupia się na rozszerzającym w zastraszającym tempie uzależnieniu od heroiny. Zaskakujące dla mnie było to, że wpływ na to miało zalegalizowanie marihuany (a dlaczego to już musicie sięgnąć po książkę). Robert Dugoni łamie stereotyp "bezdomnego ćpuna ze strzykawką" uświadamiając czytelnika, że to często dzieciaki z dobrego, porządnego (ale niekoniecznie bogatego) domu. 

Są takie thrillery, gdzie bardziej od samej intrygi, interesują mnie losy głównych bohaterów. Rzadko spotyka się choć jedną silną kobiecą bohaterkę, która w dodatku nie jest nieszczęśliwa i nie walczy z jakąś traumą. Ta historia to natomiast ewenement, kiedy mamy do czynienia aż z dwoma takimi bohaterkami. Oprócz Tracy, po raz pierwszy w cyklu pojawia się jeszcze Lea Battles - pewna siebie i niezwykle kompetentna wojskowa prawniczka. Dla mnie była to główna siła napędowa całej książki i to ze względu na nią przeczytam kolejną część.



"Brudna sprawa"
Robert Dugoni
Wydawnictwo Albatros



 

czwartek, 10 grudnia 2020

Zatrzymana w połowie śnieżna kula


 Ta książka jest jak śnieżna kula, która niespodziewanie zatrzymuje się z impetem. Stoi nad przepaścią, akcja stoi praktycznie w miejscu. Spadnie czy znowu ruszy w oszałamiającym tempie?

Pewnego dnia Libby Hall znajduje w swojej skrzynce na listy ulotkę z propozycją zamiany mieszkań. Z przyjemnością zamienia  na tydzień swoje małe mieszkanko na ogromną posiadłość nad morzem. Wraz z mężem postanawiają sobie zrobić mini urlop. Jednak tuż po przyjeździe popada w paranoję. Wydaje jej się, że ciągle  ktoś ich obserwuje. Po tym jak jej mąż ląduje w szpitalu w wyniku zatrucia jedzeniem znajdującym się w posiadłości, postanawiają przerwać swój pobyt. O wszystkie te niespodziewane wydarzenia Libby obwinia męża, bo przecież słodka Libby nie ma żadnych wrogów. 

Akcja, która dzieje się w teraźniejszości jest niezwykle wciągająca. Dosłownie połykałam kolejne strony, przedstawiona intryga bardzo mi się podobała. Dokładnie w połowie książki następuje jednak zwrot i autorka przenosi nas do przeszłości. Poznajemy młodszą Libby, podczas jej wyprawy do Tajlandii. Dla mnie w tym momencie akcja staje. Jest nudno, trąci kiepską obyczajówką. Całe napięcie ucieka. W pewnym momencie zastanawiałam się czy tą część pisała ta sama osoba. W mojej ocenie autorka kompletnie nie radzi sobie z częścią "Tajlandia". Dla mnie wygląda to tak, jakby w trakcie pisania straciła pomysł na całą historię i ciągnie wszystko na siłę.

 I kiedy byłam już totalnie znudzona całą historią, następuje powrót do teraźniejszości, a wraz z nią znowu wzrasta napięcie. Wielka szkoda, że autorka nie potrafi utrzymać zaciekawienia czytelnika przez całą książkę. 

"Odwet"
Claire Douglas
Wydawnictwo W.A.B.