To powieść inna niż wszystkie. To historia norweskiej żydowskiej rodziny, której losy przeplatają się z fabularyzowaną historią znienawidzonego norweskiego kolaboranta Henry Rinnan'a. W dodatku to powieść w niezwykłej formie - spisana w formie leksykonu.
Bardzo lubię literaturę skandynawską, której nie utożsamiam wyłącznie z kryminałami. Kiedyś nawet w ramach swojego pomysłu, przez wyznaczone przez siebie odcinki czasowe, czytałam literaturę z wybranych przez siebie krajów, w tym właśnie Norwegii. Wbrew pozorom bardzo wiele z tych książek miała liczne nawiązania do mało nam znanej norweskiej historii czasów II Wojny Światowej.
"Leksykon światła i mroku" to książka napisana w bardzo dobrym skandynawskim stylu. Z pozoru obojętny język, ale jakże nasycony ładunkiem emocjonalnym. Autor stara się nie oceniać bohaterów, precyzyjnie budując całą historię.
Pierwszy raz spotykam się z historią napisaną w formie alfabetycznych haseł. Ogromne gratulacje kieruje do tłumaczki Katarzyny Dunkiel. Niestety nie znam norweskiego, ale doceniam ogrom pracy włożony w tłumaczenie, żeby wszystkie "literki się zgadzały" i cała historia zachowała swój sens. Pomimo zastosowanej "hasłowości"cała historia spisana jest w znacznej mierze chronologicznie.
Najbardziej cenne jest jednak to, że bardzo ważna lekcja o tym, żeby nigdy nie zapominać o swoich przodkach i o sztuce wybaczania. To bardzo dobra literatura, w której światło przeplata się z mrokiem.
Z opowieścią możecie zapoznać się tutaj.
"Leksykon światła i mroku"
Simon Stranger
Wydawnictwo Literackie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz