Witajcie na pokładzie MF Baltica, a raczej w świecie stworzonym niczym przez szalonego artystę, który przesadził z ilością pewnego słodkiego napoju z bąbelkami.
Zapowiadała się całkiem przyjemna podróż promem z zagadką kryminalną. To co się jednak wydarzyło przerosło moją wyobraźnię. Przykładny mąż, emerytka i studentka - co może łączyć te trzy osoby? Nigdy w to nie uwierzycie.
Początek był całkiem spokojny, jednak po paru stronach totalnie zgłupiałam. Musiałam wracać do poprzednich stron, żeby upewnić się, czy nie mylę bohaterów. Z pozoru te same wydarzenia, powtarzane wielokrotnie, a jednak inaczej. Po "załapaniu" konwencji można było już wejść do stworzonego przez autora świata. Psychodeliczny świat początkowo fascynował i niesamowicie wkręcał, póżniej jednak zaczął nudzić i męczyć swoją lepkością. Przyjmując używkową koncepcję całość można by porównać do początkowego upojenia alkoholowego (początek), kaca (mniej więcej zaczyna się środku), do otrzeźwienia ( bo tak, koniec zaskakuje).
Ta książka na pewno wymyka się konwencjom i nie można jej przepisać konkretnego gatunku literackiego. Uważam jednak, że autor mając naprawdę świetny pomysł, po prostu przekombinował przy pisaniu.
"Baltica"
Piotr Orlik
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz