A z opisu książki zapowiadało się całkiem dobrze. Trzeba bowiem przyznać autorce, że miała świetny pomysł na książkę. Połączenie przeszłości - epidemii ospy we Wrocławiu oraz teraźniejszości epidemii Covid -19, a w tle rodzinne tajemnice.
Pierwszy zgrzyt pojawia się już na samym początku ( choć to zarzuty do wydawnictwa, a nie autorki). Początkowe rozdziały są wręcz przeładowane literówkami i błędami. Bardzo zwracam na to uwagę, a to wywołało u mnie negatywne wrażenie.
Najgorsze jest jednak to, że akcja jest bardzo mało dynamiczna i wciągająca. Autorka jest laureatką konkursów na opowiadania, ale niestety coś co sprawdza się w opowiadaniach nie jest do końca dobre w dłuższej formie. Każdego dnia bohaterowie robią to samo. Ewa -jedna z głównych bohaterek pije wieczorem białe wino. Policjanci każdego dnia siedzą nad aktami, prokurator się piekli że nic nie mają, a starsi panowie wyszukują wiadomości w internecie. I to wszystko na 348 stronach, opisane niemal takimi samymi słowami. Nawet opisy kolejnych zbrodni wyglądają jak "kopiuj wklej" . Rozumiem, że miał być ten sam model zbrodni, ale naprawdę można to opisać w różny sposób.
Książka tak mnie wynudziła, że ominęłam sto stron. Po takiej przerwie, nic mnie jednak nie zaskoczyło, od razu połapałam się w akcji. Nie było żadnych zaskoczeń.
"Wróciło"
Justyna Stanisz
Wydawnictwo BookEdit
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz