niedziela, 11 października 2020

W radioaktywnym klimacie

 


Sądząc po wcześniejszych opiniach na temat książki, będę pewnie jednym z nielicznych czytelników, któremu książka nie przypadła do gustu.

"Jaskółki z Czarnobyla" to kryminał, którego akcja w większości toczy się w w Prypeci -terenie dawnej zony. 30 lat  po katastrofie w elektrowni atomowej w Czarnobylu, teren ten przeżywa istny boom turystyczny. Podczas jednej z takich wycieczek zostaje znalezione zmasakrowane ciało mężczyzny. W sprawie morderstwa prowadzone są dwa niezależne od siebie śledztwa. Jednemu z nich przewodzi Josif Melnyk, milicjant pracujący od 7 lat w Czarnobylu, drugie na zlecenie ojca ofiary były mieszkaniec Prypeci i policjant Aleksander Rybałko.

O samym autorze Morganie Audic'u wiemy niewiele. W sieci trudno znaleźć o nim jakiekolwiek informacje, oprócz tego że jest nauczycielem  geografii i historii we Francji. Po lekturze bardzo zależało mi na tym, żeby sprawdzić w jaki sposób autor zbierał do książki materiały. Znalazłam tylko wywiad na francuskim blogu (gruznamur.com) który potwierdził moje odczucia co do książki. Czytając ją, od razu czuć, że autor nie był na Ukrainie. Przedstawiony obraz tego kraju, to w mojej ocenie idealny przykład stereotypowego myślenia mieszkańca "zachodu" o "wschodzie" oparty jedynie na książkach. Burzy to trochę klimat  i tworzy papierowych bohaterów.

Największym zarzutem jest jednak w mojej ocenie, praktycznie zerowa intryga kryminalna. Wszystko mamy podane na tacy. Czytając ostatnie strony w ogóle nie byłam ciekawa zakończenia. Opisy kolejnych zbrodni przepełnione są opisami okrutnej przemocy, tak jakby autor zamiast skupiając się na budowaniu intrygi i tajemnic, całą swoją energię poświęcił na tworzeniu makabrycznych opisów. 



"Jaskółki z Czarnobyla"
Morgan Audic
Wydawnictwo Mova

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz