niedziela, 27 września 2020

Najgorsza przeczytana książka literatury skandynawskiej

 

To było po prostu złe. Jestem wielką fanką literatury skandynawskiej, której w żadnej mierze nie utożsamiam wyłącznie z kryminałami. Nienawidzę jednak przerostu formy nad treścią i dorabianiem wymuszonej ideologii. Nie będę wychwalać książki, tylko dlatego że napisał ją wielokrotnie nagradzany autor, zaliczany do ścisłej czołówki prozy skandynawskiej. 

Narratorem i zarazem głównym bohaterem jest Terje. Akcja książki zaczyna się od momentu kiedy leży nieprzytomny w szpitalu po dokonanej próbie samobójczej. Każdy kolejny rozdział to cofanie się coraz bardziej w przeszłość. I jest to jedyny zabieg literacki, który zasługuje na plus. Zapewne zamiarem autora było przedstawienie tego,  co pchnęło bohatera do tak dramatycznego czynu. Jednak zamiast wielkiej głębi psychologicznej otrzymujemy najbardziej  antypatycznego bohatera literackiego. Nie dostrzegam tu żadnego czarnego humoru. Terje jest agresywny, chamski, nie szanuje nikogo, ma szacunek wyłącznie do przyrody. Przez całą książkę zastanawiałam się, co sprawiło że się taki stał, ale z każdą kolejną przewracaną stroną coraz bardziej utwierdzałam się w tym, że żadne życiowe wydarzenia nie dają prawa do tak podłego zachowania. 

W mojej ocenie, cała historia miała potencjał. Podobał mi się oszczędny styl, zamysł z wgłębianiem się w przeszłość i liczne niedopowiedzenia. Wszystko to jednak było zbyt "papierowe", niczym kiepskie wypracowanie z psychologii.



"Początki"
Carl Frode Tiller
Tłumaczenie: Katarzyna Tunkiel
Wydawnictwo Poznańskie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz