wtorek, 30 stycznia 2024

Niczym świąteczny nietrafiony prezent

 


Wyobraźcie sobie, że znowu jesteście dzieckiem, które z niecierpliwością odlicza dni do Świąt, a kiedy w końcu nadchodzi Wigilia zamiast wymarzonej zabawki znajduje pod choinką skarpetki. Taka właśnie jest ta książka.

Główna bohaterka Lily myślała, że już nigdy nie będzie musiała wrócić do Endgame. To właśnie tutaj dwadzieścia jeden lat temu zabiła się jej matka. Po śmierci ciotki musi jednak przyjechać do posiadłości by wziąć udział w corocznej świątecznej grze. Stawka jest wysoka, nagrodą bowiem jest akt własności nieruchomości. Lily nie zależy na spadku, ale ciotka tuż przed śmiercią ujawniła, że biorąc udział w grze odkryje prawdziwą przyczynę śmierci matki.

 Członkowie rodziny zamknięci w domu, gra się rozpoczyna, a  zwycięzca może być tylko jeden.

Paręnaście pierwszych stron dosłownie pochłonęłam. Ta książka idealnie trafiała w moje czytelnicze gusta. Tajemnice, zagadki a to wszystko w zamkniętej przestrzeni. Niestety zachwyt, jak szybko się pojawił, tak zniknął. Za szybko odkryłam, kto jest tym złym. To było tak jasne i oczywiste, że miałam wrażenie że niczym w komputerowej grze, kiedykolwiek się pojawiał, świeciła się nad nim czerwona żarówka. Ta oczywistość popsuła zabawę z lektury. A szkoda bo książka miała olbrzymi potencjał. Wierszowane zagadki, rodzinne sekrety a jednocześni ciągnący w dół jednowymiarowi bohaterowie, w tym naiwna Lily, a do tego nużące zakończenie.



"Świąteczna mordercza gra"
Alexandra Benedict
Wydawnictwo Kobiece 

niedziela, 28 stycznia 2024

Szanujmy swoje poglądy

 


Bezdzietność z wyboru, dość kontrowersyjny temat w naszym kraju. Z ciekawością, jako matka sięgnęłam po ten zbiór wywiadów. Szanuję wybory innych, niech każdy żyje swoim życiem, dopóki nikogo nie krzywdzi.

Nigdy nie byłam dziewczynką/kobietą która piszczała z zachwytu na widok dziecka ani nie miałam jakiejkolwiek presji ze strony rodziny "na dziecko", ale jakoś instynktownie planowałam dzieci. Ta książka wbrew pozorom uświadomiła mi, jakie to szczęście że je mam! 

Autorka wykonała kawał dobrej roboty, przedstawiła różne postawy kobiet, ich obawy i argumenty co do braku chęci posiadania dzieci. Nie ocenia, nie krytykuje i stara się zrozumieć. Rewelacyjna bezstronność i ogrom pracy związany z poznaniem różnych perspektyw braku dzieci.

Niestety najgorsze jest to, że nam ludziom zawsze brakuje "środka", bo powiem szczerze czułam się skrytykowana/oskarżona przez niektóre rozmówczynie za to, że jestem matką. Znowu przemówiła "mojsza najsłuszniejsza  racja" i było to dla mnie po prostu przykre. Przykładowo jedna z nich wskazuje: " Nigdy nie przeszło mi przez myśl zrobienie dziecka, żeby na starość mi pomagało. To byłby dopiero egoizm w czystej postaci i nie chce być wrzucana do takiego wora". Szczęśliwie mi też jako matce nigdy nie przeszło przez myśl urodzenie dziecka, żeby mi pomagało na starość i nie chce być wrzucana do takiego wora ;) To taki mój własny osobisty i dość złośliwy  komentarz, który ma na celu zobrazowanie by mówić ja własnym bez krytyki osób, które mają zupełnie inne poglądy.

Zabawne było z kolei dla mnie to, jak mocno funkcjonują u nas stereotypy. Bardzo ciekawie było przeczytać o motywacji/ powodach związanych z   posiadania dzieci, o których z wywiadu z większością rozmówczyń dowiedziałam się po raz pierwszy.

"Bezdzietne z wyboru"

Justyna Dżbik-Kluge

Wydawnictwo W.A.B

sobota, 27 stycznia 2024

Dobry albo zły czas na tę książkę

 

Zaczęłam tę książkę czytać w bardzo trudnym dla mnie okresie. Kiedy jeszcze świeże są towarzyszące Ci uczucia, kiedy to nagle bezceremonialnie, bez żadnych emocji rzucają "nie ma żadnych szans"....kiedy jednak wbrew wszelkiemu rozsądkowi, ciągle masz nadzieję, a jednocześnie podskakujesz z lękiem na każdy dźwięk telefonu i nie mija zbyt długo czasu i ten ch***ny telefon dzwoni...Kiedy zaczynasz czytać książkę i masz wrażenie, że bohaterowie na początku historii czują dokładnie to samo co Ty.

Nie czytam nigdy okładkowego opisu, więc zupełnie nie wiedziałam co mnie czeka. Adam Zwidowski już wiele lat temu wyemigrował. Za granicą prowadzi ustatkowane życie. Niespodziewanie dostaje list od swojego starego przyjaciela Grzegorza z Polski. Grzegorz informuje go o swoim samobójstwie. Adam przyjeżdża do swojego rodzinnego miasta.

To była taka małomiasteczkowa historia, w stylu jakim lubię. Wpływowi mieszkańcy, polityka, znajomości i układy. W tym wszystkim jedna zbuntowana policjantka. Sama zagadka mocno wciągająca, a jej rozwiązanie to wielkie zaskoczenie. 

To jednak dość specyficzna sytuacja, bo sama książka bardzo mi się podobała, ale epilog zupełnie mi nie odpasował. Dosłownie parę ostatnich stron wpłynęło na słabszą ocenę książki. 



"Nieodwracalnie"
Bartosz Szczygielski
Wydawnictwo Czwarta Strona


piątek, 5 stycznia 2024

To moje pierwsze spotkanie z autorką i....


 
O autorce słyszałam wiele dobrego i w końcu sama postanowiłam się przekonać, ile jest w tym prawdy. 

Laura Ruta to znana pisarka. Dzień po spotkaniu literackim z czytelnikami, dostaje tajemniczą przesyłkę. Kilka dni później Laura znika.

To było moje pierwsze spotkanie z autorką i myślę, że ostatnie. Nic mi tu nie grało. Książka określana jako thriller/ kryminał w rzeczywistości jest wielogatunkowym miksem łącznie z obyczajówką. W kryminałach bardzo lubię warstwę obyczajową, tu jednak wypada to strasznie. Pojawiające się w połowie książki przemyślenia głównej bohaterki są niczym koszmarna podróbka z Coelho. Kryminalna zagadka również leży. Bardzo lubię rozwiązywać zagadki, łączyć tropy. Tu niestety, dość szybko drogą eliminacji można dojść do prawdy.

Na szczęście książkę czyta się szybko i to chyba jedyny plus, który uratował książkę przed najniższą oceną. To jedna z tych książek, które szybko się czyta i równie szybko zapomina.

"Pisarka"
Magda Stachula
Wydawnictwo Luna