niedziela, 6 lutego 2022

Uroczy romans, ale rys historyczny do poprawki


Miałam spory problem ze sprawiedliwą oceną tej książki. Z jednej strony mamy bowiem do czynienia ze wzruszającym romansem, z drugiej strony do sporego naginania rysu historycznego przez co historia mocno traci na wiarygodności. 

Lato 1938 roku. Hania Wolińska to studentka germanistyki, która w wakacje dorabia sobie jako dama do towarzystwa dla niezwykle dystyngowanej niemieckiej hrabiny, która przyjeżdża na wakacje do Gdańska. Ostatniego dnia pobytu w Gdańsku Hania poznaje jej wnuka Johanna. Oboje mają ułożone życie, narzeczonych i tylko to powstrzymuje ich od rozpoczęcia płomiennego romansu. Nie jest to jednak ich ostatnie spotkanie, a ich miłość rozkwita tuż przed rozpoczęciem wojny. Czy ich uczucie ma szansę przetrwać?

Jeżeli od romansu historycznego oczekujecie jedynie przeżycia niezwykłej historii miłosnej, to zdecydowanie książka dla Was. Ta historia to opis rodzącego się uczucia, namiętności i siły miłości ponad podziałami. To także opis chwil zwątpienia młodych ludzi, niezrozumienia podstaw zła w toczącej się wojnie. Dla mnie wielkim minusem było to, że autorka na samym początku zdradziła finał historii, choć całość jako romans  się broni i oceniam tę warstwę na 7/10.

Ja jednak od książek oczekuje czegoś więcej i jeżeli chodzi o warstwę historyczną, przeżyłam spory zawód. Nie jestem historyczką, w przeciwieństwie do autorki ( jestem na tyle dociekliwym czytelnikiem, że sprawdziłam kim z wykształcenia jest autorka, bo cały czas wahałam się nad wyższą oceną, a po tym odkryciu ocena zdecydowanie poszybowała jeszcze w dół), ale ilość naginania rysu historycznego dla "podkręcenia" akcji po prostu razi. O zgrozo, pierwszy zgrzyt pojawił się już przy znajomości topografii. Nie dość, że mam bzika na punkcie historii w książkach, to jeszcze mieszkam w Gdańsku. Z wielkim zdziwieniem przeczytałam opis spaceru Hani w Wolnym Mieście Gdańsku, kiedy to wracając z plaży, przechodziła pod Żurawiem w Gdańsku. Dla niemieszkających w Gdańsku, bo sprawdziłam, od Żurawia do najbliższej plaży jest prawie 10 km! Na tym jednak nie poprzestałam, co nie było łatwe, dotarłam nawet  do mapy Wolnego Miasta Gdańska z 1938 roku, myśląc że może była jakaś plaża miejska nad Motławą ( nie było!). To odkrycie wzbudziło moją czujność i do wszystkiego zaczęłam podchodzić z rezerwą. Nie będę zdradzać fabuły, ale nawet dla kompletnego ignoranta historii, będzie dziwne że kobieta mająca korzenie żydowskie, w 1939 roku pracuje na wysokim stanowisku w niemieckim urzędzie, bez problemu fotografuje tajne dokumenty NSDAP i wysyła listem do Polski (sic!), a po odkryciu  działalności przez GESTAPO jest  puszczona wolno. Myślę, że od autorki która z wykształcenia jest historyczką, można oczekiwać czegoś więcej. Oczywiście jestem w stanie wybaczyć niewielkie nieścisłości, w końcu to literatura rozrywkowa, ale nie takie podręcznikowe błędy. W całej tej historii zabrakło mi też posłowia dla czytelników od autorki - pewnego rodzaju wytłumaczenia, że zdaje sobie sprawę, że w pewnym momentach nagina historię. To był debiut autorki, mam nadzieję, że w kolejnej książce nie popełni już takiego błędu. Warstwę historyczną oceniam na 3/10.

"Narzeczona nazisty"
Barbara Wysoczańska
Wydawnictwo Filia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz