piątek, 15 stycznia 2021

To nie realizm, a niesmaczny wytwór wyobraźni

 


Jakiś czas temu w Internecie rozgorzała dość burzliwa dyskusja na temat nadmiernemu i nikomu niepotrzebnemu epatowaniu przemocą. W tym kontekście bardzo często padało nazwisko autora. Byłam akurat świeżo po lekturze "Piętna", które uznałam za jedną z najlepszych książek 2020 roku. (naprawdę rzadko kiedy daję kryminałom ocenę 8/10). Postanowiłam się przyjrzeć bliżej zagadnieniu w trakcie lektury "Sfory".

Z niecierpliwością i ogromną ciekawością zabrałam się za czytanie "Sfory". Od początku coś było jednak nie tak. Nie przewracałam z niecierpliwością kolejnych kartek, a gdy doszło już do sytuacji, że wilki zaczęły bez powodu atakować ludzi, naprawdę miałam dość. Nie należę do grupy osób, które poświęcają swój wolny czas na walkę o prawa zwierząt, ale w tym przypadku zrobiło mi się autentycznie szkoda wilków. To naprawdę przykre, kiedy autor w posłowie wskazuje, że zależało mu na realizmie powieści, a jednocześnie nie weryfikuje podstawowych danych o zwierzętach. W tym przypadku jedno zdanie, na samym końcu posłowia, że nie zna przypadku zaatakowania wilka przez ludzi, naprawdę nie wystarczy. Do tego wszystkiego dochodzą wszechogarniające, wręcz obrzydliwe opisy  przemocy. To naprawdę nie było potrzebne. Momentami miałam wrażenie, że czytam jakąś dziwną wariację kryminalną z elementami fantasy , a nie kryminał. 

Jedyne co mnie trzymało przy lekturze, to sympatia do policjantów Czarneckiego i Brudnego. Choć Brudny w tym tomie parokrotnie mi podpadł i nie jestem w stanie zrozumieć motywów jego działania. 

Dam autorowi jeszcze jedną szansę w "Cherubie", ale jeżeli będzie "trzymał poziom" "Sfory" będzie to nasze ostatnie spotkanie.



"Sfora"
Przemysław Piotrowski
Wydawnictwo Czarna Owca

1 komentarz: