czwartek, 29 października 2015

pyszne lektury

Z przyjemnością ogłaszam, że w końcu trafiłam na książki, które w pełni zasługują na pozytywne recenzje. Przedstawiam Tajemnicę domu Helclów Maryli Szymiczkowej, którą do życia powołali Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński oraz Zaginioną dziewczynę Gillian Flynn.
Z pozoru całkiem inne, jednak doskonale wpasowują się w moją teorię, że w każdych książkach można znaleźć wspólny element. W przypadku tych książek jest to intryga, w której tłem a można by nawet rzec, drugim bohaterem jest obraz ówczesnej rzeczywistości. Do takich porównań zainspirował mnie Michał Rusinek, którego opinia jest napisana na okładce Tajemnicy...Od niego zapożyczam sobie również zwrot "pyszna lektura". Bardzo mi się spodobał. Jest taki pełny, a jednocześnie kojarzy mi się z taką książką, która jest wciągająca w taki miękki sposób. Potrafi tak zaciekawić, że historia w niej przedstawiona rozsuwa się przed czytelnikiem z taką lekkością, że obojętnie w którym miejscu by się akurat znajdował, czy to w domu czy w autobusie, wtapia się w jej świat i czuje się jego częścią. Ale do rzeczy!
Po przeczytaniu każdej książki, z ciekawością porównuję swoje wrażenia z opiniami innych czytelników. Przyznam, że trochę się zdziwiłam, że Tajemnica...jest przez wielu oceniania jako słaba książka. Kiepska intryga, główna bohaterka za głupia na rozwikłanie tak skomplikowanej zagadki. Nie zgadzam się! Dla mnie jest to książka, która w doskonały sposób przenosi nas do XIX-wiecznego Krakowa. Określiłabym ją krótko. Jej lektura przywodzi mi taki obraz. Książka znaleziona na strychu nawet nie u babci, tylko u prababci albo w jakieś starej zakurzonej bibliotece, która wypada przy wyciąganiu z półki innej książki. Z ciekawości przekartkowujesz kilka stron, po czym zapadasz się w pluszowym fotelu i od jej lektury odrywa Cię nagle przejmujące zimno, bo odkrywasz, że zapomniałeś dorzucić drewno do kominka. A po jej skończeniu, pakujesz najpotrzebniejsze rzeczy i ruszasz na wycieczkę do Krakowa z papierową mapą. A gdy się zgubisz korzystasz z dewizy "koniec języka za przewodnika". Pewnie zastanawiasz się co ma zatem wspólnego z Tajemnicą...już wyjaśniam ;)
Akcja Zaginionej...dzieje się w czasach nam współczesnych, jest znakomicie zbudowana intryga. Uważam, że jest to zdecydowanie lepsza pozycja Flynn od Mrocznego zakątka. (Mroczny...to przykład tego, jak można zepsuć dość dobry pomysł na książkę, za bardzo upodabniając narratora - głównego bohatera do jego wieku, tworząc infantylne fabułę. To takie spore uproszczenie, ale mam nadzieję, że kto czytał, ten zrozumie o co mi chodzi.) Z fabuły wyłania się obraz współczesności. Nie przedłużając, w trakcie czytania masz ochotę poszukać, czy główni bohaterowie mają konto na facebooku, a opisywane tam miejsca możesz "obczaić" na street view. W żadnym wypadku tego nie krytykuje. Ale po przeczytaniu w tym samym czasie Tajemnicy...wyobrażam sobie, że książka ta na ludziach z XXIII wieku zrobi takie same wrażenie, jak Tajemnica...znaleziona na strychu...Przepraszam na przypadkowo znalezionym, zakurzonym czytniku. Mam nadzieję, że z ładowarką ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz