czwartek, 19 listopada 2015

osobisty niedokończony

To będzie. wpis zupełnie inny...osobisty? moralizatorski? niedotyczący bezpośrednio książek, bez potrzeby informowania o nowym wpisie. Chcę żeby po prostu powstał.
Jestem właśnie w trakcie lektury książki Dziewczyny z Powstania Anny Herbich. Wspomnienia wzruszają, a jednocześnie pokazują, że pomimo strasznych przeżyć, można się podnieść i być szczęśliwym. To jest dla mnie prawdziwe bohaterstwo.
Stali czytelnicy znają już moje zamiłowanie do opisu historycznych zdarzeń z punktu widzenia opisu życia codziennego. Choć trudno mówić o "życiu codziennym" w relacji kobiet - Powstańców. Książka, a właściwie wspomnienia wywołały u mnie ogromne emocje. Emocje  tym ważne, że będąc 18letnią dziewczyną zajęłam drugie miejsce, w konkursie na esej dotyczący rozważań, czy Powstanie Warszawskie musiało wybuchnąć. Pełna młodzieńczych ideałów, oczywiście stałam na stanowisku, że nie było innego wyjścia. Konkursowi towarzyszyło jedno ważne wydarzenie, które pomimo upływu paru ładnych lat pamiętam do dziś. Po publicznym przedstawieniu mojej pracy, podeszła do mnie grupa Powstańców i podziękowała mi za mój esej.
Tak naprawdę, my ludzie  z XXI wieku nie mamy prawa oceniać , czy decyzja o wybuchu Powstania była słuszna. Nie chcę bawić się tutaj w historyka, choć mojej opinii można się  tutaj domyśleć. Zastanawia mnie tylko jedno, dlaczego do ch....ry, w taki sposób nie wyglądają lekcje historii? Czy tak naprawdę najistotniejsza jest data wybuchu Powstania, w erze kiedy praktycznie każdy ma dostęp do internetu, książek i taką informację może uzyskać w parę sekund?! Dlaczego nie uczymy się poprzez emocje, tylko musimy wbijać sobie do głowy suche daty?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz