Nawiedzony dom. Popełnione przed laty zbrodnie. Nowa szczęśliwi współlokatorzy. Opis brzmi jak typowy horror i taka właśnie jest ta książka.
Rodzina pięcioletniej Maggie postanawia za pieniądze pochodzące ze spadku kupić rozległy dom położony w otoczeniu lasu - Baneberry Hall. Ich szczęście jednak nie trwa długo, gdyż po parunastu dniach od wprowadzki, niespodziewanie porzucają rezydencję, by już nigdy do niej nie powrócić. Ojciec dziewczynki wydaje książkę o ich pobycie w nawiedzonym domu, która szybko staje się bestsellerem. Dorosła już Maggie po śmierci ojca dowiaduje się, że rodzice nigdy nie sprzedali domu. Postanawia wrócić, by zdemaskować oszustwa ojca opisane w książce.
Akcja książki podzielona jest na dwie naprzemienne części. Jedna to kolejne rozdziały z książki ojca Maggie, druga toczy się w teraźniejszości. Dla mnie zdecydowanie ciekawsze i przerażające były stare dzieje. Cała opowieść to nic odkrywczego, oparta na utartych schematach horroru: włączająca się płyta winylowa, stukanie w nocy itp. Autor ma jednak całkiem sprawny warsztat, pomimo że to horror, książka jest całkiem lekka.
Zastanawiałam się, w czym tkwi fenomen i szum wokół książki. Odpowiedź jest całkiem prosta. Autor doskonale zna swoich odbiorców, pisze w taki sposób, w jaki oczekuje tego czytelnik. Wszystko jest przewidujące, bo po prostu takie ma być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz