niedziela, 27 lutego 2022

W pękniętej bańce

 


Czy idealne życie istnieje? Tytułowa bohaterka Molly ma wrażenie, że tak. Ukochany mąż, opłacone studia dzieci, własny piękny dom i satysfakcjonująca praca. Jedno wydarzenie i bańka pęka. Molly jest podejrzana o morderstwo. Tylko czy to będzie jej największy problem?

To moje drugie spotkanie z autorką. "Fatalne kłamstwo" nie zrobiło na mnie większego wrażenia, choć zakończenie było naprawdę zaskakujące. W mojej ocenie "Idealne..." jest dużo lepsze. 

Cała książka jest pełna zmieniających się emocji. Autorka ma niebywały talent do budowania atmosfery odpowiadającej emocjom bohaterki. Sam początek, to poczucie niezwykłej błogości. Możemy się wręcz zanurzyć w luksusowym życiu Molly. Gdy zaczyna się martwić o swojego męża, wzmaga się nasza czujność, która niespodziewanie przechodzi w bezsilność, gdy dochodzi do morderstwa. A później...to już musicie odkryć sami. 

Niewątpliwie mocną stroną autorki są zaskakujące zakończenia, co udowodniła również w tej historii.



"Idealne życie Molly"
Valerie Keogh
Wydawnictwo Muza S.A.


sobota, 26 lutego 2022

Krótka droga w dół

 


Bardzo lubię książki, w których uczucia wybijają się na pierwszy plan. Akcja jest powolna, mało wydarzeń, za to w głowach bohaterów karuzela emocji.

Opowieść, a raczej nazwałabym ją spójnym zbiorem kilkunastu opowiadań, to historia powolnie snuta przez kilkunastą Ulę. To historia dziecka wychowanego przez matkę, która chyba do końca nie poradziła sobie z porzuceniem przez ojca swoich dzieci. Praca w Biedronce i wieczne poszukiwanie szczęścia z przypadkowymi mężczyznami. 

"Krótka droga w dół" -  w tym wypadku mój tytuł oznacza wiele. Z jednej strony doskonale przedstawiona lepkość, beznadziejność i brak perspektyw narratorki i jej rodziny. Poczucie nieszczęścia, które niemal krzyczy z każdej strony. Początkowo byłam tą książką zachwycona. Pierwszy rozdział pogruchotał emocjonalnie i jednocześnie wzmógł moją ciekawość. Później jednak było coraz gorzej. Każdy kolejny rozdział był coraz gorszy. Niestety znudziła mnie i rozczarowała wtórność w stosunku do innych książek.

Przykro mi, ale mam wrażenie, że autorzy dobrze potrafią pisać wyłącznie  o ludzkich nieszczęściach, patologicznych sytuacjach i biedzie. Takie pozycje od razu zyskują miano ambitnych i nagradzanych. A ja bym w końcu chciała, żeby radosna pełna życia historia nie była traktowana jako literatura popularna, ale również zasługiwała na nagrody. W dzisiejszych czasach, głównie takiego optymizmu nam trzeba.



"Kości, które nosisz w kieszeni"
Łukasz Barys
Wydawnictwo Cyranka

 

sobota, 12 lutego 2022

Świetna zabawa...językiem polskim

 


To wielka przyjemność obserwować, jak autorka się rozwija i z każdą kolejną książką jest jeszcze lepsza. To również pierwsza przeczytana przeze mnie komedia kryminalna, której przyznałam najwyższą ocenę.

"Miłość i inne klątwy" to drugi tom przygód właścicielek siedliska i mieszkańców Babiboru. W tej przepełnionej wierzeniami i gusłami wiosce, trwają właśnie przygotowania do Dziadów. W trakcie ich obchodów dochodzi do pierwszego morderstwa. Rozwikłaniem tej zbrodni postanawiają się zająć nasze urocze właścicielki wraz z nieocenioną Maślankiewiczową - i to nie jedną!

Wielokrotnie już powtarzałam, że w mojej ocenie komedia kryminalna to jeden z najtrudniejszych gatunków kryminalnych. Ta książka powinna być podręcznikiem dla innych twórców. Oczywiście mamy tu trupa, tajemnice i mnóstwo dobrego i co najważniejsze, nieżenującego humoru. To co jednak odróżnia książki autorki, to szczypta magii i wątki dotyczące podlaskich wierzeń. Wszystko to jest napisane  piękną, staranną polszczyzną (nie mylić z pompatyczną, przestarzałą). Autorka świetnie bawi się językiem, grą słów, niezwykle trafnie wplatając w to wszystko gwarę. 

Oby więcej takich książek!



"Miłość i inne klątwy"
Małgorzata Starosta
Wydawnictwo Vectra

niedziela, 6 lutego 2022

Uroczy romans, ale rys historyczny do poprawki


Miałam spory problem ze sprawiedliwą oceną tej książki. Z jednej strony mamy bowiem do czynienia ze wzruszającym romansem, z drugiej strony do sporego naginania rysu historycznego przez co historia mocno traci na wiarygodności. 

Lato 1938 roku. Hania Wolińska to studentka germanistyki, która w wakacje dorabia sobie jako dama do towarzystwa dla niezwykle dystyngowanej niemieckiej hrabiny, która przyjeżdża na wakacje do Gdańska. Ostatniego dnia pobytu w Gdańsku Hania poznaje jej wnuka Johanna. Oboje mają ułożone życie, narzeczonych i tylko to powstrzymuje ich od rozpoczęcia płomiennego romansu. Nie jest to jednak ich ostatnie spotkanie, a ich miłość rozkwita tuż przed rozpoczęciem wojny. Czy ich uczucie ma szansę przetrwać?

Jeżeli od romansu historycznego oczekujecie jedynie przeżycia niezwykłej historii miłosnej, to zdecydowanie książka dla Was. Ta historia to opis rodzącego się uczucia, namiętności i siły miłości ponad podziałami. To także opis chwil zwątpienia młodych ludzi, niezrozumienia podstaw zła w toczącej się wojnie. Dla mnie wielkim minusem było to, że autorka na samym początku zdradziła finał historii, choć całość jako romans  się broni i oceniam tę warstwę na 7/10.

Ja jednak od książek oczekuje czegoś więcej i jeżeli chodzi o warstwę historyczną, przeżyłam spory zawód. Nie jestem historyczką, w przeciwieństwie do autorki ( jestem na tyle dociekliwym czytelnikiem, że sprawdziłam kim z wykształcenia jest autorka, bo cały czas wahałam się nad wyższą oceną, a po tym odkryciu ocena zdecydowanie poszybowała jeszcze w dół), ale ilość naginania rysu historycznego dla "podkręcenia" akcji po prostu razi. O zgrozo, pierwszy zgrzyt pojawił się już przy znajomości topografii. Nie dość, że mam bzika na punkcie historii w książkach, to jeszcze mieszkam w Gdańsku. Z wielkim zdziwieniem przeczytałam opis spaceru Hani w Wolnym Mieście Gdańsku, kiedy to wracając z plaży, przechodziła pod Żurawiem w Gdańsku. Dla niemieszkających w Gdańsku, bo sprawdziłam, od Żurawia do najbliższej plaży jest prawie 10 km! Na tym jednak nie poprzestałam, co nie było łatwe, dotarłam nawet  do mapy Wolnego Miasta Gdańska z 1938 roku, myśląc że może była jakaś plaża miejska nad Motławą ( nie było!). To odkrycie wzbudziło moją czujność i do wszystkiego zaczęłam podchodzić z rezerwą. Nie będę zdradzać fabuły, ale nawet dla kompletnego ignoranta historii, będzie dziwne że kobieta mająca korzenie żydowskie, w 1939 roku pracuje na wysokim stanowisku w niemieckim urzędzie, bez problemu fotografuje tajne dokumenty NSDAP i wysyła listem do Polski (sic!), a po odkryciu  działalności przez GESTAPO jest  puszczona wolno. Myślę, że od autorki która z wykształcenia jest historyczką, można oczekiwać czegoś więcej. Oczywiście jestem w stanie wybaczyć niewielkie nieścisłości, w końcu to literatura rozrywkowa, ale nie takie podręcznikowe błędy. W całej tej historii zabrakło mi też posłowia dla czytelników od autorki - pewnego rodzaju wytłumaczenia, że zdaje sobie sprawę, że w pewnym momentach nagina historię. To był debiut autorki, mam nadzieję, że w kolejnej książce nie popełni już takiego błędu. Warstwę historyczną oceniam na 3/10.

"Narzeczona nazisty"
Barbara Wysoczańska
Wydawnictwo Filia